Kto chce odwołać burmistrza Kłodzka? Do mieszkańców trafił anonimowy apel

Od kilku dni mieszkańcy Kłodzka dostają do swoich skrzynek pocztowych protest-apel w obronie radnego miasta Kłodzka, Stanisława Bartczaka. Autorami są nieokreśleni mieszkańcy Kłodzka, którzy ostrzegają, że jeżeli nie zostaną spełnione ich postulaty, to przy okazji przyszłorocznych wyborów prezydenckich zorganizują referendum o odwołanie burmistrza Kłodzka, Michała Piszko.

W zasadzie do skrzynek mieszkańców Kłodzka trafiają dwa protesty-apele, napisane w sierpniu i we wrześniu, skserowane na jednej kartce i zapakowane w kopertę. – My niżej podpisani mieszkańcy Kłodzka stanowczo protestujemy i apelujemy w obronie radnego Stanisława Bartczaka, który jest najbardziej aktywnym radnym od czasu przywrócenia samorządu w mieście Kłodzko w 1990 r. – można przeczytać na samym wstępie listu. Na dowód tego wymieniono działania, które podejmuje S. Bartczak jako radny.

Anonimowi mieszkańcy Kłodzka apelują także do burmistrza, żeby zaniechał posądzania radnego S. Bartczaka o złośliwe działania, a prezesa Wodociągów Kłodzkich Waldemara Bicza o to, żeby zaprzestał posądzać radnego o naruszanie dobrego imienia spółki. Drugi protest-apel w obronie radnego Bartczaka datowany jest na wrzesień i w nim z kolei zarzuca się przewodniczącej Rady Miejskiej Elżbiecie Żytyńskiej uciszanie radnego na sesji oraz zastraszanie go przez innego radnego, Damiana Ślaka. W tym z kolei proteście pojawiło się także ostrzeżenie, że jeżeli nie spełni się ich postulatów, to podejmą działania, aby wraz z wyborami prezydenckimi w maju 2020 r. odbyło się referendum o odwołanie burmistrza Kłodzka Michała Piszko.

Nie wiadomo, kto jest autorem tych protestów-apeli rozsyłanych do mieszkańców Kłodzka, bo nie zostały one podpisane. Na ostatniej sesji dopytywał o to radnego S. Bartczaka jeden z mieszkańców Kłodzka: – Chciałem wiedzieć, jacy mieszkańcy Kłodzka i kto protestuje? Bo ja nie widziałem żadnych protestów pod ratuszem, czy gdziekolwiek. Kto pana upoważnił, żeby pan napisał, że będzie odwołanie burmistrza Kłodzka? Na jakiej podstawie? Dlaczego to się w skrzynkach znajduje? Ja sobie na przykład nie życzę, żeby do mojej skrzynki ktoś wrzucał takie paszkwile – oburzał się.

Radny Stanisław Bartczak, który jest także szefem kubu radnych PiS w radzie miejskiej bronił się, mówiąc, że to nie on jest autorem tych listów, tylko mieszkańcy Kłodzka. – To, co tam jest napisane, to jeśli pan się dobrze wczyta, to nie radny Bartczak to pisze, tylko piszą mieszkańcy, apelują w mojej obronie. Pod pierwszym apelem, który został również nadany do Rady Miejskiej, są podpisy części mieszkańców, którzy ten apel stworzyli. To, co pan trzyma w ręce, z tego co ja się dowiedziałem, jest jakby powielaniem apelu, bo mieszkańcy twierdzą, że ataki na moją osobę nie ustały – tłumaczył na sesji radny.

Jak się dowiedzieliśmy pod pierwszym apelem złożonym m.in. do biura Rady Miejskiej podpisało się ośmiu mieszkańców, ale, jak mówił radny S. Bartczak, tych podpisów mogłoby być więcej: – Mieszkańcy mówili mi, że mogliby zebrać 200 podpisów, nie byłoby żadnego problemu, więc na tym pierwszym apelu jest tylko parę osób, bo to jest pilotażowy apel. Zaprotestowali na sposób, w jaki państwo zaczęliście mnie traktować – mówił S. Bartczak.

O co w tym wszystkim chodzi i czy radny rzeczywiście jest zastraszany i uciszany? Sprawa w dużej mierze dotyczy interpelacji, które składa Stanisław Bartczak do burmistrza Kłodzka. Od początku kadencji złożył ich już ponad 30, na różne tematy: pytał o zasoby mieszkaniowe, o sprawy sądowe gminy, a nawet o to, kto zbiera reklamy do książeczek opłat czynszowych i na szyby w Krytej Pływalni. Interpelacja to jest prawo i narzędzie radnego, a na każdą złożoną interpelację musi otrzymać odpowiedź w formie pisemnej. W ostatnich miesiącach część radnych zaczęła jednak już tracić cierpliwość. Według nich S. Bartczak zaczął nadużywać tego narzędzia, bo wiele informacji, o które pyta, dostępnych jest w Biuletynie Informacji Publicznej lub w materiałach i raportach dostarczanych radnym. Wystarczy je poszukać. Nie raz już o tym była dyskusja i apele do radnego podczas sesji Rady Miejskiej w Kłodzku. Niedawno burmistrz Kłodzka, Michał Piszko zarzucił nawet radnemu celowe i złośliwe działanie. Opinię tę podtrzymał podczas rozmowy z naszą redakcją: – W mojej ocenie radny Bartczak nie jest w żaden sposób ani ciemiężony, ani pomawiany, ani nie odmawia mu się prawa wykonywania mandatu radnego, wręcz przeciwnie, informacje są mu udostępniane, ale uważam jego interpelacje, zapytania w wielu kwestiach za złośliwe – komentuje M. Piszko i wyjaśnia: – Niektóre sprawy dotyczące np. mieszkań przedstawiane są w corocznym raporcie dotyczącym zasobu mieszkaniowego gminy miejskiej Kłodzko sporządzanym i udostępnianym w czerwcu. Przygotowanie tych informacji zajmuje dużo czasu, a pytanie o to w marcu powoduje nałożenie dodatkowej pracy na urząd i hamuje normalną pracę wydziałów – mówi burmistrz.

Zdziwienia formą protestu-apelu nie ukrywa za to radny Damian Ślak, któremu w proteście zarzuca się zastraszanie radnego S. Bartczaka: – To w ogóle coś nowego, bo to radni powinni bronić mieszkańców, a nie na odwrót, że mieszkańcy bronią radnych – komentuje D. Ślak.

Joanna Żabska