Ponad 100 osób wzięło udział w spontanicznie zorganizowanym przez mieszkańców pikniku sportowym na osiedlu Malczewskiego w Kłodzku, który odbył się w niedzielę, 10 lipca br. Zorganizowano treningi piłki nożnej, siatkówki i koszykówki dla dzieci, a rodzice zbierali podpisy pod petycją do burmistrza miasta. Wszystko rozbija się o osiedlowe boisko, które stało się kością niezgody wśród mieszkańców.
Spór o boisko na osiedlu Malczewskiego w Kłodzku trwa już od kilku lat. Część mieszkańców domaga się jego likwidacji, bo hałasy pod oknami nie pozwalają wypoczywać w domach, inni wręcz przeciwnie – chcą pozostawienia boiska i jego modernizacji. Odbyło się już kilka spotkań z burmistrzem Kłodzka Michałem Piszko (zobacz: Boisko niezgody. Osiedlowe miejsce zabaw podzieliło mieszkańców ul. Malczewskiego w Kłodzku), obie strony konfliktu składały petycje do urzędu w tej sprawie, były obietnice znalezienia rozwiązań, aż w kwietniu tego roku – bez uprzedzenia – przyjechała ekipa i zdemontowała bramki. – Obiekt jest w złym stanie technicznym, a ze strony formalno- prawnej nie jest to boisko, nie ma tu regulaminu. Wycięcie bramek zostało zlecone przez mnie, ale nie oznacza to, że ta część zostanie całkowicie wyłączona z użytkowania i będzie tam zielona trawka. My w tej chwili pracujemy nad dwoma rozwiązaniami, które chcemy przedstawić mieszkańcom – tym, którzy chcą korzystać na świeżym powietrzu z elementów infrastruktury tego typu, jak i również tym, którzy mają pretensje o to boisk – mówił wówczas naszej redakcji burmistrz Kłodzka M. Piszko (zobacz: Co dalej z boiskiem na ul. Malczewskiego w Kłodzku? W sobotę zdemontowano bramki). Niestety, do tej pory do obiecanego spotkania z mieszkańcami osiedla nie doszło, a konflikt zamiast wygasnąć, to się jeszcze wzmógł. Dzieci zaczęły kopać piłkę na trawniku, co też nie spodobało się niektórym mieszkańców. 7 lipca br. właśnie do dzieciaków kopiących piłkę na trawie obok „nie-boiska” została wezwana Straż Miejska. To niejako przelało czarę goryczy, bo takie wezwania służb porządkowych (strażników miejskich czy policji) nie były pierwszy raz.
Rodzice i ci, którym boisko na środku osiedla nie przeszkadza, postanowili zorganizować piknik sportowy, aby zwrócić uwagę sąsiadom, że dzieci potrzebują ruchu i zabawy, a nie nasyłania służb mundurowych, a także żeby zebrać podpisy pod kolejną petycją do burmistrza, w której m.in. domagają się odpowiedzi, na jakim etapie realizacji jest obiecane boisko. Szybko zorganizowali się w mediach społecznościowych i w ciągu dwóch dni udało się ustalić termin i rozpropagować osiedlowy event, który – jak widać było po zainteresowaniu – okazał się strzałem w dziesiątkę.
Na niedzielny piknik przyszło ponad 100 osób wraz dziećmi, a także starszych osób, którzy pamiętali, jak boisko było budowane w latach 70-tych, jak kilka pokoleń wychowało się na nim i dzielili się z dziećmi opowieściami. Mieszkańcy zorganizowali dzieciom treningi z piłki nożnej, które poprowadzili Bartek Wojtyła i Kamil Dymek z KS Polonia Bystrzyca Kłodzka, z piłki siatkowej, które poprowadziły młode zawodniczki z MMKS Kłodzko i koszykówki poprowadzone przez trenera Sprawni Razem Kłodzko Macieja Ostrowskiego, który także podarował osiedlowym dzieciakom piłki.
W niedzielę popołudniu udało się zebrać 160 podpisów pod petycją, jednak mieszkańcy zapowiadają, że to nie koniec, bo w najbliższych dniach mają odwiedzić wszystkich lokatorów na osiedlu.
jż
Kiedy było boisko nie było osiedla a to jest wielka różnica.
Boisko musi być! Ono tam zawsze było. Co mają robić dzieci? Przed tv czy kompami siedzieć?
To czego komuniści nie zniszczyli,bo się bali protestów niszczą POst komuniści.A nie da się mieć dobrej władzy w samorządzie głosując na PO
Odkąd pamiętam to boisko to istniało od lat 70 tych , ludzie stali się wygodni, też bylam jako dziecko w latach 70 tych bawiącą się na podwórku przed blokami, grającą w gumę, skakankę ,podchody ,chowanego ,gra w dwa ognie i nikomu to nie przeszkadzali ,chodź w blokach mieszkali i ludzie starsi i ludzie młodzi, którzy pracowali na 3 zmiany i jakoś ludzie się cieszyli ze dzieciaki są szczesliwe teraz wygoda i brak empatii robi swoje ,przecież dla dzieci okres wakacji to Raj na świeżym powietrzu, pod moim balkonem też siedzą dzieciaki i młodzież, ale to rozumiem ,bo sama tak korzystałam z wakacji i mnie to nie przeszkadza a przecież też pracuje i wstaje do pracy o 4 rano
Stare bezdzietne wapniaki.
Całe szczęście że się nie wrócą siermiężne PRL- owskie czasy
W zimie było tam lodowisko. Ech, to se newrati. Pozdrawiam
Ludzie muszą zrozumieć ze maja władze. Podobno jest demokracja i większość pokazała że chce żeby boisko zostało. Burmistrz jest tylko Naszym przedstawicielem, a nie wyrocznią. Ta sytuacja pokazuje że można się zorganizować i cała nieprzychylną ludziom „władze” szybko pogonić. Burmistrzu przed powstaniem osiedla Nysa w tym miejscu było boisko i przydało by się odnowić boisko. Nadać mu nazwę Kolejarz – przydały by się jakieś tablice informacyjne – większość mieszkańców nawet nie wie że boisko było wcześniej tam niż ich bloki.
Przed blokami były tereny zalewowe Nysy.
Koncepcja jest dobra. Zostawić boisko, zlikwidować osiedle.
Niemiec wiedział, że to teren zalewowy, więc było tam TYLKO boisko. Po wojnie autochtoni, którzy pozostali na tych terenach, pukali się w głowę widząc plany powstającego tam osiedla. Jak pokazał czas – nie były to obawy gołosłowne.
Boisko między blokami to tak , jak stadion dla którego bloki byłyby trybunami.