O tym, jak to jest być jedynym kandydatem w wyborach, czy grozi mu „syndrom drugiej kadencji” oraz priorytetach na kolejną kadencję rozmawiamy z burmistrzem Mateuszem Jellinem, burmistrzem Polanicy-Zdroju.
Był Pan jedynym kandydatem na burmistrza Polanicy-Zdroju, wprowadził do rady zdecydowaną większość radnych. Co więcej aż w 8 okręgach wyborczych nawet nie przeprowadzono wyborów, bo był tylko jeden kandydat. Jakie to w ogóle uczucie nie mieć żadnej konkurencji po jednej tylko kadencji kierowania gminą?
Lepiej, gdyby jednak był jakiś kontrkandydat, bo najgorzej to przegrać z samym sobą. Moi radni prowadzili kampanię wyborczą, chodzili od domu do domu, ja natomiast żadnych billboardów nie robiłem z uwagi na to, że byłem sam i wszyscy wiedzieli, że kandyduję. Z jednej strony jest to fajne, bo jak wynika z tej sytuacji, ludzie docenili moją pracę i nie mieli potrzeby, żeby startować przeciwko. Z drugiej strony to jednak wstyd przegrać i nie uzyskać tych 50% poparcia i liczyć aby ten wynik był jednak dobry i tych głosów na „tak” nie było tylko 51%. Ale problem jest taki, że jak jest jeden kandydat i jeszcze tylu radnych wchodzi bez głosowania, to jest bardzo niska frekwencja, bo nie ma motywacji, żeby iść na wybory.
Często się mówi, że druga kadencja rozpuszcza włodarzy i spoczywają na laurach odcinając kupony od pierwszej, bardzo dobrej kadencji. Czy ten syndrom będzie dotyczyć także burmistrza Mateusza Jellina?
Nie, absolutnie, jest tyle do zrobienia! Ja tu mieszkam, mieszkają moje dzieci, dlatego chcę rozwijać Polanicę, bo nie mam zamiaru się stąd wyprowadzać. Nawet jak nie będę burmistrzem, to będę tu mieszkał, a chcę żyć w mieście, które jest nowoczesne, bezpieczne i przyjazne.
Jakie więc będą priorytety tej kadencji?
Będę kontynuował to, co rozpocząłem, czyli wszystkie projekty infrastrukturalne: drogi, wodociągi, kanalizację, bo to jest obowiązkowe. Chcę cały czas rozwijać „Nową Drogę Polanicką”, czyli sport i infrastrukturę sportową. Po pierwsze dla mieszkańców, a po drugie, żeby to był magnez dla nowej grupy turystów, którzy chcę, żeby do Polanicy przyjeżdżali, czyli grupy sportowe i turyści wyczynowi. Stawiać będę na turystykę rowerową, czyli cross country, cyklostrada, singeltracki i ścieżki rowerowe. Chcemy być dalej numerem jeden jeden nie tylko w powiecie, w województwie, ale i w całym kraju jako topowe uzdrowisko.
Czego więc możemy się spodziewać już niedługo – oprócz basenu, który obiecał Pan uruchomić i prace nad jego rewitalizacją są już zaawansowane?
Zaraz ruszamy z przetargiem na tor crosscountry, bo musieliśmy powtarzać przetarg. Myślę, że w maju-czerwcu ruszy budowa i na przyszły sezon – bo na ten już nie zdążymy – będzie gotowy. Tak samo będziemy zaraz ruszali z przetargiem na przebudowę stadionu, aplikujemy o budowę kolejnego Orlika – trzeciego w mieście, chcemy, żeby w gminie było też lodowisko. Nie zwalniamy więc tempa.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia
Rozmawiał Maciej Sergel
Gdy burmistrz Kłodzka wyremontuje odkryty basenik będziesz mógł się Feliksie wreszcie w tej kłodzkiej wannie , po wielu latach wykąpać.
Się czepiacie Kłodzka .Chcieliście mieć g..no to macie . Jedno co wam burmistrz może zapewnić to zafajdane ulice,skwery to macie.Idąc przez rynek i okolice jak nie wdepnąłeś w psią kupę to wdepniesz.No i betonoza cud miasta Kłodzka i Polanicy Mamy rynek i okolice kamienno betonowe a Polanica park i okolice oprócz płatnych parkingów gdzie nawierzchnia jest za czasów Gierka.Skutecznie wyganiacie turystów,Kłodzku to się udaje skutecznie,Polanica jest na dobrej drodze.Popatrzcie na Wambierzyce – oni też już wygonili turystów i przyjezdnych.
Udaj się na pieszą pielgrzymkę do Wambierzyc.
A w Kłodzku burmistrz się chwali że w trzeciej kadencji wreszcie zrobi obiecany od wielu lat remont „baseniku-wanny” i doda tam brodzik dla dzieci. Wstyd że Kłodzko ma niekreatywnego – miernego burmistrza. Pod każdym względem wielu włodarzom , nawet z najbliższego sąsiedztwa do pięt nie dorasta.