Beczki zawierające około 100 ton ropopochodnej substancji, składowane nielegalnie na jednej z prywatnych posesji w Stroniu Śląskim, zostaną usunięte przez gminę. Sprawa toczy się już od trzech lat, było postępowanie prokuratorskie, sprawa sądowa, w której zapadł wyrok, ostatecznie to gmina wzięła na siebie ciężar usunięcia i utylizacji nielegalnych odpadów.
O tej bulwersującej sprawie pisaliśmy w sierpniu ubiegłego roku: Nielegalne składowisko odpadów w Stroniu. Jest tam 100 ton ropopochodnej substancji. Beczki pojawiły się na prywatnej posesji 29 września 2017 r. Właściciel magazynu wydzierżawił teren innej firmie, która przywiozła prawie 300 beczek z ropopochodną substancją niewiadomego pochodzenia. Dochodzenie prokuratorskie wskazało winnego – prowadzącego działalność gospodarczą Rafała O. z Oleśnicy, który został skazany na 10 miesięcy pozbawienia wolności. Podczas śledztwa ustalono także, że nie działał on sam, prokuratura wszczęła więc kolejne postępowanie, które w marcu 2018 roku zostało jednak umorzone z powodu niewykrycia sprawców. A z problemem beczek gmina została pozostawiona sama.
Wobec niemożności szybkiego wyegzekwowania usunięcia niebezpiecznych, nielegalnie składowanych beczek, ciężar ten przejęła na siebie gmina. W zeszłym tygodniu ogłosiła przetarg na zadanie: Usunięcie odpadów szkodliwych z miejsca nieprzeznaczonego do ich składowania na terenie nieruchomości przy ul. Polnej 18A, działka nr 37/4 w Stroniu Śląskim. Na wywóz i utylizację 100 ton nielegalnych odpadów gmina otrzymała dotację z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz pożyczkę z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. – Zadanie zostało oszacowane na kwotę 479 700 zł, z tego otrzymaliśmy dofinansowanie z NFOŚ w wysokości 80% tj. 383 760 zł. Różnicę, czyli ponad 100 tys. zł pokryje pożyczka z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. W chwili obecnej jest ogłoszony przetarg, a jego rozstrzygnięcie nastąpi 10 listopada – mówi Dariusz Chromiec, burmistrz Stronia Śląskiego.
Beczki jednak nie znikną z dnia na dzień ze Stronia Śląskiego. Jak mówi naszej redakcji burmistrz, utylizacja może potrwać nawet kilka miesięcy. – Najprawdopodobniej będą one wywożone partiami, ty bardziej, że te odpady muszą zostać jeszcze przebadane. Mamy podaną ich ilość, były robione wstępne ekspertyzy z kilku beczek, ale nie wiadomo, co jest w pozostałych. Może to więc trwać dosyć długo – przyznaje D. Chromiec. Teraz najważniejsze jest, żeby nielegalne i potencjalnie niebezpieczne odpady zniknęły w terenu gminy, tym bardziej, że co jakiś czas dochodzi do rozszczelnienia pojedynczych beczek i wycieku z nich substancji. Podczas jednego z takich zdarzeń interweniowały nawet służby chemiczne z Wałbrzycha.
Jak tylko gmina upora się z wywiezieniem i utylizacją odpadów będzie chciała odzyskać nakłady pieniężne, które musi wyłożyć, bo dotacja to jedna rzecz, ale już pożyczkę trzeba będzie spłacić z budżetu. W stosunku do kogo gmina wystąpi o zwrot pieniędzy: od firmy, która beczki przywiozła czy od właściciela posesji? Nie wiadomo, bo sprawa jest skomplikowana. – Musimy zakończyć postępowanie, wywieźć odpady, zutylizować je i dopiero możemy mieć roszczenia do osoby, która jest za to odpowiedzialna – mówi D. Chromiec. Czy uda się odzyskać pieniądze, też nie wiadomo.
Joanna Żabska