Trzecia (i ostatnia w ?Temacie tygodnia?) sfera felietonowych, wakacyjnych marzeń. Tym razem kilka mrzonek o nas. Ludziach, mieszkańcach, obywatelach. Kanikuła sprzyja częstszym spotkaniom. Ze znajomymi, z rodziną, z sąsiadami w hotelu czy w domku obok na urlopie, z osobami właśnie poznanymi. W rozmowach tematy bieżące, opowieści z życia, polityka. Norma. Od razu, jak to w marzeniach, konkluzja. I to nad wyraz pozytywna – dobrze jest być z ludźmi, inspirować się. I być dla ludzi. Nawet jeśli mamy w sobie zwykły, polski zestaw cech, czyli spory dystans do większości wspólnych spraw, ironiczne (to gładko napisane) podejście do myślących inaczej niż my, lekceważenie dla praw i obowiązków, wreszcie koszmarnie złe traktowanie całego zestawu zachowań, które można by nazwać ?społeczną moralnością?. Po takiej charakterystyce marzenia podążają w dwóch kierunkach. Pierwszy związany jest z przekonaniem, że do takiego stanu rzeczy, takiego widzenia nas, przyczynia się przede wszystkim ogromna pasywność. W wielu dziedzinach. Czy jej przyczyna leży na przykład w tym, że umiejętnie do niej przygotowują nas media? Dostajemy gotowy produkt, przyjmujemy go bezkrytycznie, nie zastanawiając się nad jego jakością. I takim ?gotowcem? wypełniamy życie. Jako wyznawczynie i wyznawcy wybranej bańki informacyjnej albo światopoglądowej. Tak przygotowani podobnie postępujemy w innych sferach. A wystarczy przecież odrobina krytycyzmu, rozumnego potraktowania dostarczanego nam przekazu, ba, sprawdzenie wiarygodności. To na początek, zaręczam, świetne ćwiczenie na stałe pokonanie własnej pasywności. Drugi kierunek wakacyjnych marzeń można nazwać roboczo – wyćwiczonym przez nas do perfekcji brakiem poczucia braku. Jaśniej? Proszę bardzo. Sporo jeżdżę (czasem z powodu zawieszenia ostatniego połączenia lokalnego, chodzę) wzdłuż granicy polsko-czeskiej. I taka prosta obserwacja: tysiące naszych rodaków pracuje w najprzeróżniejszych firmach tuż za granicą. Jakie to poczucie braku? Ano takie, że nie ma w nas, głównie zaś wśród naszych rządzących chęci, by uruchomić mechanizmy identyczne do czeskich, a które pozwalałyby rozwijać się u nas mniejszym i większym przedsiębiorstwom. Przykładów na ów brak poczucia braku znajdziemy mnóstwo. W pracy, w sferze publicznej, w Kościele, w sprawach codziennych. Długa lista. Spróbujcie ją sobie ułożyć. Czy uda się, już po pokonaniu pasywności, poradzić sobie z brakami? Pewnie. Najprostszą metodą może się okazać następująca recepta – brakuje czegoś w Twoim otoczeniu (porządnego koncertu, mądrze poprowadzonej ścieżki rowerowej, czystości w mieście…)? Aktywnie i skutecznie się tym zajmij. Z innymi ludźmi. Z takimi, którzy już nie są pasywni, a braki chcą zapełnić. O takich ludziach marzymy. Nie tylko w tym tekście. Czyż nie?
Mietek Kowalcze