Jak informuje „Gość Niedzielny”, biskup świdnicki powołał nowego kustosza na Górze Iglicznej. Został nim ks. Wojciech Iwanicki. Zastąpił on wieloletniego proboszcza, o którym było głośno w 2016 r. po tym, jak poraził paralizatorem turystę. Został za to skazany prawomocnym wyrokiem sądowym.
Popularne wśród turystów Sanktuarium Marii Śnieżnej na Górze Iglicznej niedaleko Międzygórza ma nowego kustosza. Decyzją biskupa świdnickiego został nim pochodzący z Nowej Rudy-Słupca ks. Wojciech Iwanicki, który do tej pory pełnił pełnił funkcję wikariusza w Ząbkowicach. Nowy proboszcz zastąpił wieloletniego kustosza, który z sanktuarium związany był od 1989 r. , a w całej Polsce zrobiło się o nim głośno po tym, jak w czerwcu 2016 r. raził paralizatorem turystę. Za napaść został skazany prawomocnym wyrokiem sądu na 10 miesięcy ograniczenia wolności, 30 godzin prac społecznych, 10 tys. nawiązki na rzecz pokrzywdzonego i 3 tys. zł kosztów sądowych.
Turyści nie raz skarżyli się na zachowanie księdza, powstała nawet petycja domagająca się jego odsunięcia. Autorzy petycji zarzucali fatalną atmosferę, nieszanowanie ludzi przybywających do sanktuarium, zrobienie z niej „twierdzy z atmosferą zagrożenia,, gdzie „ludzie traktowani są jak intruzi”. Jak informuje „Gość Niedzielny” dotychczasowy ksiądz kustosz sam zrezygnował z funkcji. Ks. Wojciech Iwanicki pochodzi z Nowej Rudy-Słupica, święcenia przyjął w 2009 r. Pierwszą jego placówką była parafia pw. Matki Kościoła w Dzierżoniowie, z której w 2014 r. przeniósł się do parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Świdnicy. W 2019 r. został wikariuszem w parafii pw. św. Anny w Ząbkowicach Śl. Przez te lata angażował się w pracę z dziećmi i młodzieżą, organizując m.in. wyjazdy, zawody sportowe, w których też sam chętnie brał udział. Jego jedną pasją są góry i motory. Chętnie pielgrzymuje na Jasną Górę, a od dwóch lat jest przewodnikiem ząbkowickiej grupy.
red.
(Źródło: Gość Niedzielny, fot. Jacek Halicki, pl.wikipedia.org)
Proboszcz słusznie potraktował paralizatorem tego turystę który nie potrafił właściwie zachowywać się w świętym miejscu i mieć szacunek dla Boga. Proboszcz nie miał innego wyjścia, a turysta zapamięta lekcje na całe życie.
Ten wyrywny z paraliżatorem to jakiś koleś tych byłych mundurowych z Wrocławia?
Najwyższy czas…
Dobrze, że w to miejsce powróci duch gór i ludzi dobrej woli