Kojarzą się zwykle ze sztuką sakralną, średniowieczem oraz kościołami, lecz w rzeczywistości bywają równie popularne w obiektach użyteczności publicznej i domach. Czy można mówić o modzie na świeckie witraże? Odpowiedzi szukamy ze Zbigniewem Muziewiczem, twórcą witraży z Chocieszowa.
– Na świecki witraż otworzyła się bardzo secesja. Stał się on wówczas prostszy w formie i tańszy w produkcji, przez co mógł wejść do domów zwykłych ludzi ? mówi Muziewicz. W trwającej już ponad 35 lat karierze witrażysty realizował liczne zamówienia sakralne, ostatnio mierzące po około 8 metrów wysokości okna kościoła w Kurowicach koło Łodzi. To właśnie majestatyczne witraże kościelne zdominowały powszechne wyobrażenia o tej dziedzinie sztuki. Nic w tym dziwnego, bo dla uświetnienia tych budowli się narodziła i to w nich witraże są regularnie podziwiane przez wiernych i zwiedzających. Rynek świecki przyjął witraż o wiele później niż malarstwo, co nie przeszkodziło mu jednak zająć na nim ugruntowanej pozycji.
– Nie licząc lamp witrażowych, około 70 procent moich zleceń stanowią witraże świeckie. Sporo zleceń niesakralnych trafia za granicę ? mówi. Poza krajem jego prace znalazły dotąd odbiorców między innymi w Niemczech, Belgii, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, a nawet na drugiej półkuli, w Nowej Zelandii.

fot. arch. Z.Muziewicza
– Jedną z ciekawszych realizacji zagranicznych, jaką wykonałem, był witraż oparty na akcencie geometrycznym ze szkła fazowanego dla rosyjskiego oligarchy mieszkającego w Londynie ? mówi. Najchętniej sięga po przedstawienia nieoczywiste, idące zdecydowanie w kierunku abstrakcji. Jego projekty często ewoluują w trakcie realizacji. Największą popularność zyskały witraże z motywami roślinnymi, w szczególności miejscowe gatunki kwiatów i pnącza winogron. Te drugie cieszą się sporym wzięciem u naszych zachodnich sąsiadów. Taka tematyka nie dziwi. Światło wpływa na samopoczucie, ludzie chcą w swoim otoczeniu harmonii, a tę najprościej znaleźć w przyrodzie. Stąd popyt na ciepłe kolory i wizerunki roślin. Bez względu na to daje się zauważyć wyraźny trend wzrostowy w stosowaniu rozwiązań modernistycznych. Wyrazem tego mogą być nie tylko projektowane kompozycje, ale też rodzaj dobieranych materiałów. Przykładowo, witraże ze szkieł bezbarwnych, z jednej strony dobrze współgrają z modnym minimalizmem, z drugiej, mają istotną zaletę praktyczną, bo nie ograniczają tak mocno dopływu światła.
– Realizując witraże do jednej z restauracji w belgijskim miasteczku uniwersyteckim Louvain La Neueve, postawiłem na centralną kompozycję ze specyficznymi wzorami. Mają one nawiązywać symbolicznie do lokalnej geografii, głównie morskiego wybrzeża, a ponadto przypominać typowe elementy twórczości Wiktora Horta, belgijskiego architekta i projektanta, którego uważa się za prekursora stylu secesyjnego w architekturze. Prace te mają charakter nieoczywisty, ale jednocześnie nie są zbyt trudne do odczytania ? mówi. Witraż w ujęciu klasycznym to w uproszczeniu kawałki kolorowego szkła częściowo pokryte malowidłami i wprawione w ołowiane ramki.
– Postęp w technologii obróbki szkła pozwala mówić o witrażu swobodniej, w kontekście przeszkleń artystycznych. Inwencja twórcza jest niemal nieograniczona – zapewnia artysta. Współczesne witraże wykroczyły poza ramy okien. Za sprawą metody Tiffanego otworzył się dla nich szeroko rynek lamp.

Zbigniew Muziewicz w swojej pracowni
fot. P.Ziemacki
– W Polsce możemy mówić o boomie na lampy witrażowe w latach 90. ubiegłego wieku, a było to związane z transformacją gospodarczą i dostępem do materiałów oraz technologii zachodnich. Rynek tych lamp załamał się niedawno za sprawą tanich i niskich jakościowo produktów z Chin. Jednakże witrażownictwo jako rzemiosło artystyczne w Polsce ewoluuje w stronę nowoczesności, nadając mu nowy wymiar dobrze korespondujący ze współczesną architekturą ? uważa Muziewicz. Nic nie wskazuje na to, aby rynek witraży mógł liczyć na dynamikę typową dla rynków dzieł sztuki takich jak malarstwo. To nisza, lecz grono świadomych odbiorców, chętnych nadawać wnętrzom indywidualnego charakteru, powoli rośnie. Wielu z nich sięga właśnie po witraże.
Przemysław Ziemacki