12.3 C
Kłodzko
czwartek, 28 marca 2024
REKLAMA

HISTORIA

Przeważyła kwestia honoru. Karol Pośko w kłodzkiej konspiracji WiN

„W grudniu 1946 r. na Rynku w Kłodzku spotkałem Stanisława Dydo. Powiedział mi, że na Dolnym Śląsku ukrywa się Ludwik Marszałek, jednak o WiN-ie wtedy nic nie wspomniał. Poprosił o adres, mówił, że mnie odwiedzi. Za tydzień w moim mieszkaniu pojawił się Marszałek. Wspomniałem z nim pracę w AK, rozmawialiśmy o znajomych…1. To właśnie w takich okolicznościach do pracy konspiracyjnej w strukturach Rady Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość (WiN) w Kłodzku, został wprowadzony Karol Pośko, harcerz, żołnierz NOW i AK, podporucznik, więzień łagru, kierownik rejonowy WiN w Kłodzku. Zamierzeniem przyświecającym napisaniu tego artykułu jest chęć przybliżenia kolejnego, po Janie Klamucie, członka kłodzkiego WiN oraz jego działalności na terenie naszego powiatu z nadzieją, że i ta postać, a za jej pośrednictwem kolejny wątek działania tej organizacji na terenie Kłodzka, znajdzie swoje miejsce w zbiorowej pamięci współczesnych i przyszłych mieszkańców naszego miasta.

Ropczyckie korzenie i służba wojskowa

Zanim Karol Pośko trafił do Kłodzka, związany był z rodzinnymi stronami okolic Dębicy. Urodził się 12 czerwca 1917 r. w Ropczycach, gdzie ukończył szkołę i kontynuował naukę w prywatnym gimnazjum, po którego rozwiązaniu przeniósł się do gimnazjum w Dębicy, gdzie zdał maturę w roku 1937. W okresie tym Karol aktywnie zaangażowany był w pracę w harcerstwie, gdzie jako drużynowy organizował wycieczki i obozy dla młodzieży. Po maturze, jak wielu jego rówieśników, ochotniczo zgłosił się do odbycia służby wojskowej. Otrzymał przydział do 19. Pułku Piechoty (PP) we Lwowie. Tam przeszedł przeszkolenie na kursie podchorążych piechoty. W sierpniu 1939 r. Karol został powołany na manewry wojskowe, z których w związku z wybuchem wojny już nie powrócił. W szeregach 19. PP brał udział we wrześniowych walkach. Ranny w bitwie nad Bzurą, trafił do szpitala w Łodzi, skąd 17 grudnia po wyleczeniu zbiegł i powrócił do rodzinnych Ropczyc. Tam od 1940 r. kontynuował walkę w ramach podziemia niepodległościowego (najpierw NOW, po jego przekształceniu w ZWZ-AK) jako zastępca komendanta ropczyckiej placówki. Przybrał pseudonim „Koń”. W 1944 r. został mianowany dowódcą tej placówki. W ramach swoich obowiązków zajmował się szkoleniem podoficerów, organizował zajęcia terenowe i kursy dowódcze. Jego dom był miejscem spotkań konspiracyjnych i punktem kontaktowym.2

Karol Posko w okresie słuzby wojskowej 2 połowa lat 30 tych

W nowej rzeczywistości, ale jakiej?

Po zajęciu okolic Ropczyc przez Armię Czerwona Karol Pośko w sierpniu 1944 r. został aresztowany przez sowiecki kontrwywiad wojskowy „Smiersz”. Po przesłuchaniach, w listopadzie 1944 r. został wywieziony do łagru Borowicze, gdzie pracował w kopalni węgla3. Do polski powrócił 4 marca 1946 r. Początkowo zamieszkał w rodzinnych Ropczycach. Jednakże jako były żołnierz AK, nie mógł znaleźć pracy, przy dodatkowo nasilającej się inwigilacji ze strony wywiadowców PUBP (Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego), którzy nie odpuścili mu żadnej okazji, śledząc go nawet u fryzjera, nie wspominając już o restauracji. To zmusiło go do opuszczenia rodzinnych stron. W poszukiwaniu nowego i bezpiecznego miejsca, Karol zjeżdża południową Polskę. Dopiero z końcem maja 1946 r. trafia na Dolny Śląsk, do Kłodzka, gdzie udaje mu się znaleźć pracę w Spółdzielni Spożywców „Społem”. Jedynym życzliwym człowiekiem, który wówczas podaje mu pomocną dłoń był dyrektor Bielecki, który powierzył Karolowi obowiązki pracownika fizycznego w magazynach „Społem”, mieszczących się przy ul. Łukasińskiego w pomieszczeniach po byłych pruskich składach wojskowych.

Magazyny Społem przy ul Łukasińskiego w Kłodzku, w których pracował Karol Pośko zaraz po wojnie Widok współczesny

W tym samym czasie udało mu się również znaleźć mieszkanie. Zamieszkał w domu przy ul. Lutyckiej 15 w Kłodzku, gdzie jak wspomina, warunki były jak na tamte czasy komfortowe: był gaz, światło i ogrzewanie. Z czasem udało mu się też stopniowo awansować w pracy aż do funkcji kierownika hurtowni monopolu tytoniowego. Dzięki stabilnej pracy zaczął czuć się o wiele lepiej, niż w rodzinnych Ropczycach4.

Nieistniejący dziś dom przy Lutyckiej 15 oraz widok współczesny – zdjęcie w domenie polska-org.pl

Praca w Zrzeszeniu WiN

W tym właśnie czasie Karol związał się z kłodzką komórką WiN5. Po opisanym na wstępie spotkaniu ze Stanisławem Dydo, pełniącym wówczas obowiązki kierownika Wydziału Organizacyjnego Okręgu WiN Wrocław, a następnie po spotkaniu z Ludwikiem Marszałkiem „Michałem”, kierownikiem tegoż Okręgu, w grudniu 1946 r. został wprowadzony do konspiracji, obejmując obowiązki informatora na terenie Rejonu Kłodzko (obejmował swym zasięgiem powiat kłodzki, bystrzycki i ząbkowicki). Dzięki pracy w „Społem”, Karol mógł prowadzić obserwację spraw związanych z gospodarką i nastrojami ludności. W ramach swoich obowiązków opracowywał sprawozdania, kolportował ulotki i prasę konspiracyjną „Orzeł Biały”, prowadził też odprawy organizacyjne. Spotkania te, ze względów bezpieczeństwa, odbywały się z zachowaniem szczególnej ostrożności, za każdym razem w innym miejscu. Prasę i materiały do magazynu „Społem” dostarczał specjalny goniec, następnie materiały te Karol przekazywał zaufanym ludziom w swoim zakładzie.

Ludwik Marszałek – kierownik Okręgu WiN Wrocław – przełożony Karola z czasów obu okupacji- zdjęcie z 1938 r w mundurze lotnika w Dęblinie

W marcu 1947 r., w związku z problemami zdrowotnymi kierownika Rady WiN Kłodzko, Stanisława Jaskuły, Karol objął to stanowisko w jego zastępstwie (do maja tegoż roku). Równocześnie przedstawiono go działającym na tym terenie członkom organizacji. Byli to m.in.: Jan Klamut i Marcin Sondej, obaj pracujący dla referatu „Ż”, czyli wojskowości6. Ponadto współpracował w tamtym okresie z innymi członkami kłodzkiej grupy: wspomnianym już Stanisławem Jaskułą, Kazimierzem Charchutem (używał w tym okresie fałszywego nazwiska Michał Drozd), Bronisławem Pelczarskim, Ireną Mazek i jej ojcem Franciszkiem Mazkiem.

Osobnym obszarem działania Karola było również uzupełnianie siatki konspiracyjnej Rejonu, niezbędne w związku z brakami kadrowymi. Odbywało się to poprzez werbowanie osób z terenu, co było o tyle ułatwione, że do magazynów „Społem” przyjeżdżali detaliści z praktycznie całego powiatu. Było to realizacją wytycznych kierownika Okręgu, Marszałka, które zostały przekazane w związku z faktem, iż na teren Dolnego Śląska, w tym i Kotliny Kłodzkiej, latem 1945 r., w ramach akcji ewakuacyjnej, przerzuconych zostało sporo AK-ców z Rzeszowszczyzny zagrożonych aresztowaniem przez tamtejsze UB. Wedle wytycznych, pozyskiwanie ludzi miało odbywać się bardzo ostrożnie. Podstawowym kryterium doboru była znajomość danej osoby z konspiracji antyniemieckiej7.

Mimo zachowania szczególnych środków ostrożności, osoba z taką przeszłością jak Karol nie mogła pozostać poza obszarem zainteresowania „ludowej władzy”. Mimo, iż w początkowym okresie oficjalnie nic nie wskazywało na jakiekolwiek zagrożenie, instynkt doświadczonego konspiratora kazał mu mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Zwłaszcza po stwierdzeniu faktu, iż pod jego nieobecność ktoś wchodził do jego mieszkania. Stwierdził to po włożeniu między futrynę a skrzydło drzwi bardzo małego kawałka papieru, który po otwarciu drzwi musiał odpaść. To potwierdziło jego najgorsze obawy. Przekonał się również, że jest śledzony na ulicy. Jego „cienie” działały tak nieudolnie, że nawet dla niedoświadczonej osoby byłoby to aż nazbyt oczywiste8. To wzmogło jeszcze bardziej jego czujność.

Tak to opisuje w swoich wspomnieniach z okresu przed wyborami w styczniu 1947 roku: „Idąc rano do pracy w dniu poprzedzającym referendum zauważyłem krążące po mieście patrole milicji, po prostu pogotowie. Moje mieszkanie znajdowało się obok koszar wojskowych, więc na pewno było pod obserwacją (…). Dowodem na to, że mieszkanie moje było obserwowane prawie do ostatniego dnia przed referendum było trzykrotne dokonanie rewizji”9.

Miłość i Honor

Pod koniec 1946 roku Karol często spotyka się w Kłodzku ze swoim kolegą z lat szkolnych, a teraz z konspiracji, Jankiem Klamutem. Z jego inicjatywy zapoznany został ze Stasią Gabriel. Miało to miejsce przy okazji zabawy sylwestrowej 1946/47. Jeszcze wtedy oboje, Stasia i Karol, nie przypuszczali, iż już niebawem ich drogi splotą się we wspólnym związku.

W krótkim czasie po tym spotkaniu, nowa znajoma Karola podupadła ciężko na zdrowiu, a ponieważ byłą samotna, obowiązkiem kawalera było się nią zająć. „…Tak mimo woli stałem się jej pielęgniarzem i opiekunem. Choroba się nasilała, była to chyba grypa z powikłaniami (…) Były to czasy bardzo trudne, nie tylko dla chorych, ale i dla zdrowych. Bardzo trudno było o lekarstwa i również trudno o żywność, która była na kartki na wolnym rynku bardzo droga (…) ja pracując w „Społem” w hurcie, miałem możliwość legalnego zakupu żywności do wysokości pensji, miałem również możliwość zakupu dodatkowej porcji obiadu na wynos, dodatkowo zakupywałem duże ilości jajek. Jajka te miała wypić na surowo, w czasie gdy ja byłem w pracy, w ilości o ile pamiętam 10 sztuk dziennie. Polecenie to wykonywała bardzo skrupulatnie i chętnie, chciała żyć – to mnie bardzo cieszyło i zaczęło mi sprawiać wielką przyjemność, zrezygnowałem ze swoich prywatnych przyjemności. Choroba na dobre ustąpiła dopiero z końcem kwietnia. Gdzieś w marcu podczas naszej rozmowy powiedziałem jej, że zaraz po wyzdrowieniu pobierzemy się. Po oświadczeniu zauważyłem, że jeszcze bardziej pragnie wyzdrowieć. Lekarz Niemiec zauważył zachodzące zmiany i dziwił się bardzo ich postępem. Przyznał się, ze spisał ją na straty, bo z końcem marca zauważył lekkie początki gruźlicy i uważał, że poprawa to ewidentny cud. Któregoś dnia w maju, idąc do pracy, spotkałem moją pierwszą miłość z siostrą, nie widziałem się z nią od drugiego roku okupacji, radość wielka. Tą dziewczyną była Irena H. Była wówczas jeszcze stanu wolnego. Odżyły wspomnienia i marzenia, ale powstał problem obietnicy danej Stasi. Żadnej obietnicy natomiast nie składałem Irenie. Przeważyła kwestia Honoru (zawsze w życiu pisałem to słowo z wielkiej litery) tym bardziej, że niedotrzymanie obietnicy mogłoby Stasi zaszkodzić na zdrowiu…”10.

W czerwcu 1947 r. Karol i Stanisława pobrali się. W żonie Karol znalazł wiernego i pewnego partnera konspiracyjnego. Po pewnym czasie jednak Stasia zauważyła, że jest śledzona. Fakt ten przypieczętował już wcześniej rozważaną decyzję o jak najszybszym wyjeździe z Kłodzka. Aprobatę swojego postanowienia Karol uzyskał, na początku października od przełożonego Ludwika Marszałka, który równocześnie skierował go do pracy konspiracyjnej na inny teren. Karol wyjechał do Brzeska k. Krakowa, gdzie dzięki pomocy kolegi otrzymał pracę w tamtejszym oddziale „Społem”. Po załatwieniu formalności, na krótko wrócił do Kłodzka. Na miejscu żona powiedział mu, że otrzymał list wzywający do stawienia się w miejscowym UB. Ponieważ nie posiadali żadnych mebli, spakowali się niezwłocznie i jeszcze tej samej nocy wyjechali do Brzeska11. Zerwał dotychczasowe kontakty organizacyjne, jednak utrzymywał listowne, co doprowadziło do jego „ustalenia” przez UB12.

Proces

21 stycznia 1948 r. po przyjściu do pracy Karol Pośko został aresztowany. Tak zapamiętał tamtą chwilę: „…zauważyłem, że siedzi jeden ubowiec w Dziale Personalnym biura. Pomyślałem, że coś się dzieje. Planowałem natychmiast gdzieś wyjechać. Nie zdążyłem, gdyż zostałem zatrzymany przez sześciu ludzi z automatami…”13. W brzeskim zatrzymaniu uczestniczył Stanisław Madej z WUBP we Wrocławiu, na rozkaz naczelnika wydziału Aleksandra Majkowskiego14. W nocy aresztowanego przewieziono do Wrocławia. Tu trafił najpierw do siedziby WUBP, a następnie do więzienia mieszczącego się w tym samym budynku. Rozpoczyna się brutalne śledztwo. Przesłuchania prowadził przydzielony śledczy chor. Eugeniusz Gruber oraz ref. Henryk Jurkowski, chor. Jerzy Jordan, ppor. Stanisław Pactwa (17 czerwca sporządził akt oskarżenia) i kpt. Feliks Rosenbaum. W celu wymuszania zeznań stosowano wobec niego bicie, głodzenie i wielogodzinne „stójki” twarzą do ściany. Kilkakrotnie był umieszczany w karcerach. Ten tragiczny okres, jak również swój późniejszy pobyt w więzieniu Karol Pośko opisał dokładnie w swoich wspomnieniach15. Dość przytoczyć jeden z takich obrazów: „…zawsze mieli przygotowane tylko jedno pytanie, które przez kilka godzin powtarzali. Przeważnie był to życiorys oskarżonego, który wałkowano aż do zupełnego obrzydzenia (…) Najdłuższe przesłuchania trwały nawet 96 godzin (…) Przy takim przesłuchaniu i wyczerpaniu człowiek nie był w stanie przeczytać co podpisywał…”16.

Po zakończeniu dochodzenia, 16 sierpnia 1948 r. Karol Pośko stanął przed Wojskowym Sądem Rejonowy we Wrocławiu, w procesie razem z pozostałymi członkami kłodzkiej grupy WiN. Sąd obradował w następującym składzie: kpt. Zygmunt Bukowiński – przewodniczący (sędzia ten ma na sumieniu wiele kar śmierci wydanych na były żołnierzy podziemia niepodległościowego, zdegradowany za nadużywanie alkoholu, po przejściu w stan spoczynku prezes wrocławskiego oddziału PTTK!?, już nawet po zakończeniu pracy w aparacie bezpieczeństwa donosił na byłych członków AK pod pseudonimem operacyjnym „Grotkiewicz”17), chor. Tadeusz Piasecki – asesor, por. Henryk Sosiński – ławnik, kpt. Sylwester Stöcker – prokurator. Sąd orzekł wyrok – łączną karę pozbawienia wolności na lat 7, z utratą praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na okres 5 lat. Jako okoliczność łagodzącą sąd wskazał fakt, ze „ oskarżony prawie nie czerpał korzyści materialnych” oraz to, że jako podkomendny jeszcze z czasów AK kierownika Okręgu, Marszałka, „pozostawał pod specjalnie jego dużym wpływem”18.

W więzieniu Karol Pośko przebywał do zwolnienia tj, do 27 marca 1954 roku. Podczas odbywania wyroku aktywnie udzielał się, szczególnie poprzez prowadzenie kursów dla osadzonych analfabetów. Przebywał w więzieniu we Wrocławiu przy ul. Kleczkowskiej, w Rawiczu, w Strzelcach Opolskich, również w obozie pracy OPW Gracze19.

Na wolności

Zdjęcie zrobione kilka dni po wyjściu z więzienia w 1955 r. podczas I komunii Basi Kłaczyńskiej, siostrzenicy jego żony. Od lewej stoją: żona Karola – Stanisława Pośko, Karol z Basią i mama Basi, siostra Stanisławy.

Po zwolnieniu wrócił w rodzinne strony. Starał się ułożyć życie na nowo, pracując w różnych zakładach na terenie dębickiego. Nie obyło się to bez trudności, z wiadomych względów. Nadal zresztą pozostawał w zainteresowaniu organów bezpieczeństwa20. W lokalnym środowisku Karol zasłynął z zaangażowania w budowę kościołów na terenie diecezji przemyskiej. Akcja ta była stanowczo zwalczana przez ówczesne władze państwowe21. Były partyzancki dowódca nie zapomniał również o swoich poległych podkomendnych z placówki „Ropa”, zamordowanych jesienią 1944 r. przez sowieckie służby bezpieczeństwa w lesie Turzańskim. Był inicjatorem poszukiwania miejsc ich pochówku. W związku z tym wydarzeniem wystąpił w filmie dokumentalnym „Turzański las”.

Opublikował wspomnienia „Moja praca w Win” („Zeszyty Historyczne WiN-u” nr 10, 1997) i „Tak było na Stawisku” (Biblioteka Ropczycka, z. 4, 1997). Karol Pośko zmarł 30 kwietnia 1999 r. w Ropczycach. Spoczywa na tamtejszym cmentarzu.

Tablica pamiątkowa w rodzinnych Ropczycach w 100 lecie urodzin

Ze względu na ograniczoną objętość artykułu, szerzej starałem się naświetlić wątek „kłodzki”, skracając z konieczności, tam gdzie to było możliwe, pozostałe losy pana Karola (np. wątek łagrowy). Pozostawione przez niego wspomnienia, jak i jego osobiste relacje oraz relacje jego znajomych to doskonała lektura przybliżająca czytelnikowi tamte, jakże burzliwe czasy. Mogę tylko zachęcić do pogłębienia tej bardzo ciekawej biografii w samych wspomnieniach lub w książce: S. Wójciak, J. Flisak, S. Pacyna, “Walczyli o Niepodległość”, Ropczyce 2019 (możliwość nabycia za pośrednictwem Redakcji).

Grzegorz Palko, Grudzień 2019


Przypisy:
1. Ze wspomnień Karola Pośko w: T. Balbus, „Major Zbroja”, s. 115
2. T. Balbus, „Ludzie podziemia AK-WiN w Polsce południowo-zachodniej (1945-1948) tom I”, s. 207
3. Relacja nt. pobytu w łagrze: S. Pacyna, „Karol Pośko” s. 97 i n., [w]: S. Wójciak, J. Flisak, S. Pacyna, “Walczyli o Niepodległość”, Ropczyce 2019
4. Tamże, s. 114
5. Szeszej nt. działalności WiN na terenie Ziemi Kłodzkiej, T. Balbus, „Ludzie podziemia…”, s. 25 i n.
6. Tamże, s. 115 oraz przypisy odsyłające do akt w zasobie Instytutu Pamięci Narodowej (AIPN)
7. Tamże, s.116
8. Karol Pośko „Tak było na Stawisku”, red. Władysław M. Tabiasz, RopPres 1997, s. 66-67
9. Tamże, s. 66-67
10. Relacja za: S. Pacyna, „K. Pośko” s. 119, [w]: S. Wójciak, J. Flisak, S. Pacyna, “Walczyli o Niepodległość”, Ropczyce 2019, zob. też.: K. Pośko „Tak było na Stawisku…”, s. 67-68
11. Tamże, s. 120
12. T. Balbus, „Ludzie podziemia…”, s. 208
13. Tamże, s. 208
14. Tamże.
15. K. Pośko „Tak było na Stawisku…”, s. 72 i n.
16. Tamże, s.73
17. Por. „Aparat represji w Polsce Ludowej 1944-1989”, 1/1/2004 Rzeszów oraz Krzysztof Szwagrzyk, „Historia braci Bukowińskich”, Tygodnik Powszechny Nr.19/2004
18. Tamże, s. 232
19. T. Balbus, „Ludzie podziemia…”, s. 208
20. Szerzej: S. Pacyna, „K. Pośko” s. 152
21. Jan Flisak, „Karol Pośko. Do końca szukał swoich żołnierzy.”, Gazeta Reporter, 05/2009, https://reportergazeta.pl/2009/05/karol-posko/

Kresowiacy w kłodzkim podziemiu niepodległościowym. Historia rodzeństwa Jaskułów

Robiąc kolejny krok w przedstawieniu postaci kłodzkiego podziemia niepodległościowego natrafiamy na dwa życiorysy - rodzeństwa Emilii i Stanisława Jaskułów. To kresowiacy, którzy trafili do...

366 wiadomości o Dolnym Śląsku. Kalendarz i notatnik na rok 1948

W 1947 r. w Jeleniej Górze ukazała się, wydana przez Polski Związek Zachodni, kilkusetstronicowa publikacja pt. 366 wiadomości o Dolnym Śląsku. Kalendarz i notatnik...

Znani i nieznani: Andreas Faulhaber

Ksiądz Andreas Faulhaber - syn kowala, urodzony w Kłodzku 21 maja 1713 roku. Początkowo praktykował naukę zawodu w warsztacie ojca - wytwórcy mechanicznych zegarów...