5.4 C
Kłodzko
piątek, 19 kwietnia 2024
REKLAMA

HISTORIA

Mieczysław Orłowicz i jego związki z Ziemią Kłodzką

W 2009 r. minęło 50 lat od śmierci Mieczysława Orłowicza, doktora praw, geografa, jednego z największych polskich działaczy turystyki i krajoznawstwa w Polsce, człowieka, który przemierzył pieszo 140 000 km, opisując to co widział w ponad 100. przewodnikach turystycznych i dziesiątkach artykułów drukowanych m.in. na łamach czasopism: „Wierchy”, „Ziemia”, „Turystyka w Polsce”, „Stolica”, „Tygodnik Sportowy”, „Sport”, „Wychowanie Fizyczne” i innych. W licznych wspomnieniach czytamy, że był: Powszechnie szanowany i lubiany, zarówno dla swych niespożytych zasług, jak i zalet i prawości charakteru …1) i że swą śmiercią zamknął pionierski okres turystyki w Polsce. Nie został zapomniany. Jego osoba i dokonania przypominane są często na łamach literatury turystycznej i krajoznawczej. Nieustannie też organizowane są różnego typu imprezy, jak sympozja, rajdy, ogólnopolskie konkursy na rzecz promocji turystyki i krajoznawstwa, mające upamiętnić jego sylwetkę. Jest patronem ulic (m.in. w Warszawie, Przemyślu, Jarosławiu), szkół, obiektów turystycznych, organizacji i stowarzyszeń krajoznawczych. Jego imię nadanom.in. nieistniejącemu dziś schronisku turystycznemu w Gorganach, wieży widokowej na Wielkiej Sowie, przełęczy w Bieszczadach Zachodnich, głównemu szlakowi sudeckiemu biegnącemu przez najważniejsze pasma polskich Sudetów. Jego imię nosi Wyższa Szkoła Turystyki i Rekreacji w Warszawie, Dom Turysty w Warszawie, Klub Turysty w Gdyni, Koło PTTK przy Centrali PKP w Warszawie, Oddział PTTK w Międzygórzu i wiele, wiele innych.

Mieczysław Orłowicz krajoznawstwo uprawiał czynnie od roku 1904. Pisał o sobie, że jest: … raczej krajoznawcą praktycznym aniżeli teoretykiem w tej dziedzinie… 2). Zawsze podkreślał, że wiedzę krajoznawczą zdobywa się w terenie, a tylko uzupełnia się z książek i map 3). Muszę przyznać, że inspiracją do podjęcia tematu dotyczącego związków Orłowicza z Ziemią Kłodzką, był artykuł, który znalazłam w pierwszym wydanym po II wojnie światowej tomie „Wierchów” (1947 r.), a który szczęśliwie udało mi się nie tak dawno zakupić. Zamieszczony tam opis jego wędrówki po Sudetach, zachęcił mnie do poszukania śladów tego niezrównanego wędrowca na ZiemiKłodzkiej. Ile razy tu był, co zobaczył, jakie wywiózł stąd refleksje człowiek, który powszechnie uważany był za osobę o nieposzlakowanej uczciwości i wielkiej mądrości, i który: Pomimo podeszłego wieku, do końca pozostał młody i czynny jako działacz i turysta. 4).

Nim przejdziemy do poznania szlaków, które przemierzył tu na Ziemi Kłodzkiej, kilka ważniejszych faktów z jego życia. Przypomnijmy, że urodził się 17 grudnia 1881 r. w Komarnie koło Lwowa. Edukację szkolną rozpoczął w Dębicy, a w latach 1891-1895 uczęszczał do gimnazjum klasycznego w Jarosławiu. Maturę zdał w Chyrowie, kolejnej miejscowości, do której przeprowadziła się rodzina. W 1899 r. wstąpił na Wydział Prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, uzyskując w 1905 r. tytuł doktora praw. Już podczas studiów prawniczych rozpoczął działalność turystyczną, kiedy od 1904 r. organizował i prowadził wycieczki dla słuchaczy Towarzystwa Kursów Wakacyjnych w Zakopanem. W 1906 r. założył (został też jego prezesem) Akademicki Klub Turystyczny we Lwowie: …którego stał się głównym motorem i duszą wszelkich jego poczynań 5). Był też współorganizatorem Towarzystwa Tatrzańskiego i Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Po II wojnie światowej pracował nad zagospodarowaniem turystycznym kraju, a zwłaszcza Ziem Odzyskanych. Wrócił: „ ... do pracy w umiłowanej przez siebie dziedzinie, najpierw w Biurze Turystyki Ministerstwa Komunikacji, następnie, już do końca swego pracowitego życia, w Komitecie do Spraw Turystyki 6). Zmarł 4 października 1959 r., w wieku 78 lat. Został pochowany w Alei Zasłużonych na Powązkach.

Orłowicz był bardzo zainteresowany Sudetami i jak najszybszym włączeniem ich do turystyki polskiej. Odwiedzał te góry wielokrotnie, zostawiając po sobie opisy wędrówek i bardzo cenne refleksje. Swoją wiedzą na temat Sudetów dzielił się też chętnie podczas licznych wykładów i prelekcji, a czynił to tak skutecznie, że słuchacze niechętnie wychodzili z jego odczytów, zachwyceni gawędziarskim, barwnym sposobem narracji. Jednym z dowodów uznania za konsekwentne promowanie Sudetów, było nadanie w 1973 r., z okazji 100-lecia turystyki w Polsce, przez Komisję Turystyki Górskiej Zarządu Głównego PTTK, głównemu szlakowi sudeckiemu, prowadzącemu ze Świeradowa Zdroju do Paczkowa (ok. 350 km), imię Mieczysława Orłowicza.

Dodajmy, że decyzję o powstaniu głównego szlaku sudeckiego poprowadzonego przez najatrakcyjniejsze partie Sudetów, podjęto już w październiku 1947 r. na zebraniu Międzyoddziałowej Komisji Sudeckiej Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, w którym uczestniczył sam Orłowicz.

Wszystkie wędrówki Orłowicza odbywały się w sierpniu i nazywane są w literaturze „wycieczkami sierpniowymi” 7). Na wojaże zabierał zawsze dość liczne grono osób, nie lubił bowiem chodzić sam. Pełnił też zawsze rolę przewodnika. Autorytet przodowniczy zapewniała mu wiedza, doskonała, bezpośrednia znajomość całego obszaru kraju, doświadczenie, wreszcie zniewalające wszystkich cechy osobowości 8). Wszystkie wycieczki dokładnie planował.

Ziemię Kłodzką odwiedził kilkakrotnie. Pierwsza wizyta miała miejsce w dniach 6-11 sierpnia1946 r. Wyruszył wówczas z gronem osób, które uczestniczy ły w organizowanych przez niego wycieczkach przedwojennych: … poza tym pozyskałem udział kilku innych osób, które poprzednio ze mną nie chodziły – pisał w swoich wspomnieniach 9).

I dalej: … 5 dni zabrało nam zwiedzenie bardzo interesującej i pięknej pod każdym względem Ziemi Kłodzkiej, położonej w kotlinie górnej Nysy Kłodzkiej i jej dopływów. Mimo 5 dni pobytu jest tam tyle do zwiedzania, że nie możemy powiedzieć, abyśmy ją zwiedzili całkiem dokładnie10). 6 sierpnia grupa wyruszyła z Barda Śląskiego przez Ostrą Górę do Kłodzka. Dzień później pociągiem przemieszczono się do Ścinawki Średniej, a następnie do Wambierzyc. Grupie spodobał się tamtejszy kościół. Duże wrażenie na uczestnikach wycieczki zrobił, zwiedzany w dalszej kolejności, Szczeliniec (zwany jeszcze wówczas Hejszowiną). Jak wspomina: … zarówno dzikie turnie na najwyższym szczycie jak i fantastyczne rozpadliny skalne zaimponowały nam do tego stopnia, że zanocowaliśmy w gospodzie w Karolówce (Karłów – przyp. I.K.), aby zwiedzić nazajutrz dodatkowo labirynt skalny zwany Wilczymi Dołami … (Błędne Skały – przyp. I.K.)11). 8 sierpnia grupa, po przejściu Błędnych Skał, udała się do Czermnej, przez Orłowicza określanej mianem Czerwienne, gdzie obejrzano kaplicę czaszek, by następnie wsiąść do wynajętej ciężarówki i pojechać przez Lewin Kłodzki i Duszniki Zdrój do Polanicy. 9 sierpnia zwiedziliśmy Polanicę Zdrój, która była w 1946 r. bodajże najbardziej modną miejscowością wśród uzdrowisk śląskich, to też nie bez trudu znaleźliśmy nocleg 12).

Jeszcze tego samego dnia grupa udała się pociągiem do Kłodzka, gdzie obiektem podziwu stał się most kamienny, kościół farny: … i piękny widok ogólny miasta znad Nysy 13), a dalej do Bystrzycy Kłodzkiej, skąd po zwiedzeniu miasteczka i pokrzepieniu się obiadem, ekipa na nocleg zawitała do Międzygórza, o którym Orłowicz napisał, że:… wygląda jak kawałek Szwajcarii, przeniesiony na teren Sudetów 14). Stamtąd 10 sierpnia, o godzinie 6.00 rano, zwiedzając po drodze wodospad Wilczki, wyruszono na Śnieżnik. Tam: Z wysokiej ale brzydkiej wieży na szczycie […] delektowaliśmy się bardzo pięknym widokiem z tego najwyższego szczytu Ziemi Kłodzkiej 15). Po noclegu w Stroniu Śląskim, 11 sierpnia, zaraz po śniadaniu, koleją przez Nową Rudę dojechano do Ludwikowic, a po południu wyruszono w Góry Sowie. Po osiągnięciu szczytu – Wielkiej Sowy – oczom wędrowców ukazał się: … rozległy widok na góry i doliny w dalekim promieniu …16). Uwagę Orłowicza zwrócił czerwony kolor ziemi w okolicach Nowej Rudy.

Ta pierwsza powojenna wyprawa dostarczyła wielu refleksji na temat wykorzystania turystycznego Sudetów. Po pierwsze Orłowicz stwierdził, że: wycieczka w Sudety nie nosi i nie powinna nosić charakteru wycieczki wyłącznie górskiej, gdyż element krajoznawczy dominuje tu nad turystyką górską 17). Zauważył też, że stan schronisk turystycznych w Sudetach w 1946 r. był więcej niż rozpaczliwy. Schroniska:… porzucone przez dawnych właścicieli i dzierżawców Niemców, w ogromnej większości zmieniły się w rudery bez drzwi i okien, niejednokrotnie z dziurami w dachu, bez umeblowania lub z resztkami umeblowania, porozbijanymi instalacjami wodociągowymi, oświetleniowymi i kanalizacyjnymi. […] Tak wygląda schronisko pod szczytem Hejszowiny […], tak również „Szwajcarka” pod Śnieżnikiem 18). Niemniej jednak był pod wrażeniem bogactwa krajobrazowego Kłodzczyzny, gdy pisał: … bardzo malowniczo przedstawia się dolina Nysy Kłodzkiej. Kajakowiec płynąc tą rzeką zobaczy nie tylko szereg pięknych okolic górskich, ale także piękne i bogate w zabytki miasta jak Międzylesie, Bystrzyca, Kłodzko, Warta (Bardo Śląskie – przyp. I.K.) …” 19). Spodobało mu się Kłodzko i górująca nad miastem forteca, pochwalił Bystrzycę Kłodzką: … przepięknie położoną na wzgórzu, z ugrupowaniem domów przypominającym miasta z południowej Europy20). O górach Stołowych napisał, że: Bardzo malowniczo przedstawiają się ich poszarpane skałami zbocza, mniej interesujące płaskowzgórza, stanowiące ich partie szczytowe. Prawdziwym fenomenem przyrody jest najwyższa góra w tym paśmie, Hejszowina (919 m) o poszarpanym wierzchołku skał z piaskowca, którą Niemcy reklamowali jako największą skałę piaskowca w Europie 21).

Ciekawa i słuszna wydaje się opinia dra Orłowicza na temat rozwoju sportów zimowych na Ziemi Kłodzkiej. Choć zastrzega, że nie widział Sudetów zimą, wydaje mu się jednak, że w tym okresie doskonałe warunki do uprawiania narciarstwa posiada pasmo Śnieżnika. Ale jego zdaniem: … odległe od kolei i bez komunikacji autobusowej, na raziejeszcze niemal nie wchodzi w rachubę, mimo znakomitych terenów i doskonałych warunków śniegowych 22).

Z drugą wizytą na Ziemię Kłodzką wybrał się Orłowicz wraz z towarzyszami w rok później tj. 19-23 sierpnia 1947 r. Wędrowcy na Kłodzczyznę przyjechali z Wałbrzycha, mając już za sobą ponad dwutygodniow ą wędrówkę po innych partiach Sudetów. Przez Kłodzko koleją dotarli do Lądka Zdroju, gdzie przenocowali, a na drugi dzień, tj. 20 sierpnia przez Czarną Górę udali się do Międzygórza, gdzie spędzono noc. Następnego dnia grupa dotarła do schroniska na Marii Śnieżnej, a następnie zeszła do Bystrzycy Kłodzkiej i do położonej nieopodal leśniczówki na nocleg. 22 sierpnia wyruszono przez Zieleniec i rezerwat Topielisko do Dusznik Zdroju, a następnie do Karłowa, gdzie przenocowano. W ostatnim dniu pobytu na Ziemi Kłodzkiej trasa zawiodła wędrowców na Szczeliniec – ponownie też zwiedzano Błędne Skały (wciąż jeszcze zwane Wilczymi Dołami), po czym udano się do Kudowy Zdroju.

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że używane przez Orłowicza w 1946 i 1947 r. nazwy geograficzne mają obecnie inne określenia, opracowane przez powołaną w 1946 r. przez Ministerstwo Administracji Publicznej w porozumieniu z Ministerstwem Ziem Odzyskanych – Komisję Ustalania Nazw Miejscowych. W ciągu pięciu lat bardzo intensywnej pracy ustalono pełny materiał nazewniczy dla Ziem Zachodnich. Dodajmy, że sam Orłowicz z upoważnienia Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego prowadził prace w Komisji Nazewnictwa Sudetów.

Trzecia wizyta na Ziemi Kłodzkiej rozpoczęła się 7 sierpnia 1949 r. od wyjazdu z Kłodzka, autobusem, do Złotego Stoku, skąd wyruszono pieszo do Lądka Zdroju. Tam przenocowano. Kolejnego dnia grupa udała się w pasmo Krowiarek, by przez Przełęcz Puchaczówka przejść do znanej przed wojną miejscowości letniskowej, a obecnie wyludnionej wsi Biała Woda. Po spędzonej tam nocy trasa poprowadziła na Czarną Górę, potem na Śnieżnik i Trójmorski Wierch. Od 10 do 12 sierpnia grupa przebywała w Międzylesiu, wędrowała po Górach Bystrzyckich, 12 sierpnia nocując w stodole we wsi Spalona; 13 sierpnia, po dotarciu do Bystrzycy Kłodzkiej, pociągiem przemieszczono się do Kłodzka, a stąd do Dusznik Zdroju. Następnego dnia (14 sierpnia) trasa prowadziła przez Szczytnik do Polanicy, a kolejnego do schroniska „Pod Muflonem”, gdzie zatrzymano się na nocleg. W ostatnim dniu pobytu na Ziemi Kłodzkiej wędrowcy wsiedli do pociągu w Dusznikach Zdroju, by przez Kłodzko dotrzeć do Nowej Rudy, skąd już pieszo dotarli na cieszącą się dużym zainteresowaniem turystów, zwłaszcza od czasu wybudowania w 1927 r. na jej szczycie wieży widokowej, Włodzicką Górę.

Swoją wiedzę z dotychczasowych wycieczek po Sudetach zawarł Orłowicz m.in. w bogato ilustrowanej czarno-białymi fotografiami, książce pt. Sudety, która wydana została w 1949 r. przez „Naszą Księgarnię”, w nakładzie 15 tysięcy egzemplarzy. Czytelnik znalazł tam krótkie, lecz treściwe, zdaniem autora, najważniejsze informacje dla wczasowiczów, kuracjuszy i wycieczkowiczów udających się w ten rejon.

Kolejna wycieczka sierpniowa, w trakcie której penetrowano również Ziemię Kłodzką miała miejsce w 1954 r. Jak zwykle była dokładnie zaplanowana. Jak zwykle każdy z uczestników otrzymał szczegółowy program, ze wskazówkami na temat miejsca zbiórki, godziny odjazdu, zamierzonego przebiegu wędrówki. Orłowicz zakładał, że około 10 dni grupa spędzi w Sudetach, by potem na 5-6 dni przenieść się w Tatry i Pieniny. Tym razem Kłodzczyźnie poświęcono trzy dni. Od 7 do 9 sierpnia zwiedzano po raz kolejny Polanicę Zdrój, Duszniki Zdrój i Lądek Zdrój, ponownie też podziwiano Szczeliniec, o którym Orłowicz niestrudzenie mówił, że: Niewątpliwie jest to jedna z największych atrakcji turystycznych Sudetów 23), choć nieco kłopotliwy wydał mu się panujący na jego szczycie tłok.

Po raz ostatni Orłowicz przyjechał na Ziemię Kłodzką w sierpniu 1959 r. Już w czerwcu planował ten wyjazd, pisząc do potencjalnych uczestników wyprawy: Do pierwszego lipca oczekuję zgłoszeń. Brak zgłoszenia będę uważał za odpowiedź negatywną. Dopiero w lipcu po otrzymaniu zgłoszeń roześlę szczegółowe programy, najpóźniej na tydzień przed rozpoczęciem wycieczki 24). Jak pisze dalej chciał po sześcioletniej przerwie przejść jeszcze raz wszystkie najważniejsze szczyty, pasma górskie, jeszcze raz zobaczyć miasta pełne zabytków, uzdrowiska i występujące obficie na tym terenie zabytki sztuki. Tempo będzie wolne ze względu na moje lata, około 6 do 8 godzin marszu dziennie. Marszruta nie dłuższa niż 12 do 15 km. Co trzy dni marszu jeden dzień odpoczynku – informował w liście do uczestników wyprawy 25). Wypada w tym miejscu pogratulować siły, kondycji i… skromności, wszak 6 do 8 godzin dziennie w górach, z ciężkim plecakiem, nawet dla młodego, sprawnego fizycznie człowieka jest wyczerpujące, a przecież Orłowicz miał wówczas 78 lat!

Zwiedzanie rozpoczęto 9 sierpnia od Kłodzka. Tu w domu noclegowym „Pod Czarnym Niedźwiedziem” (obecnie kamienica na pl. B. Chrobrego nr 9) była baza, skąd dokonywano wypadów w okolice, także poza rejon Kłodzczyzny (do Henrykowa, Ząbkowic, Paczkowa, Otmuchowa, Kamieńca) 26). 12 sierpnia grupa zwiedziła Duszniki i Kudowę, następnie Karłów, Szczeliniec, Radków i Wambierzyce, by po wyczerpującym dniu wrócić pociągiem ze Ścinawki do Kłodzka. 13 sierpnia Orłowicz z towarzyszami udał się do Szczytnej. Tam grupa poszła obejrzeć, wybudowany w latach 30. XIX w., zamek na Szczytniku, a potem autobusem dostała się do Dusznik Zdroju. Z uzdrowiska przeszła do schroniska „Pod Muflonem” i dalej do Polanicy Zdroju. I znowu nocleg w Kłodzku. Na drugi dzień, tj. 14 sierpnia, zaplanowano obejrzenie, wzniesionego w 1. poł. XIV w., przebudowanego i rozbudowanego w 2. poł. XVII w., kościoła w Krosnowicach. Jeszcze tego samego dnia koleją przemieszczono się do Bystrzycy Kłodzkiej, gdzie podziwiano walory architektoniczne miasta. 15 sierpnia trasa prowadziła do Międzygórza, a stamtąd, obok wodospadu „Wilczki”, na położony w Masywie Śnieżnika, na wysokości 845 m, szczyt Igliczna. Stamtąd udano się do schroniska pod Śnieżnikiem. Po spędzonej tam nocy Orłowicz zanotował: „ … w schronisku wrzaskliwi pijacy ze Śląska hałasują do godziny 3 rano, marna kolacja, marny nocleg, jajecznica z 2 jajek 12 zł …” 27). Śnieżnik osiągnięto na drugi dzień, tj. 16 sierpnia, po czym grupa przeszła do Stronia Śląskiego, a dalej koleją do Kłodzka i do Jeleniej Góry.

Wielokrotne wyjazdy w Sudety, często w te same okolice, owocowały coraz dokładniejszym poznaniem tego obszaru. Za każdym razem Orłowicz starał się zobaczyć miejsca, które zostały pominięte podczas poprzednich pobytów. Jeżeli powtarzał pewne pasma górskie i ich szczyty to starał się przejść je innymi szlakami, tak aby poznać coś nowego. Zachęcał też wszystkich do stałego i systematycznego pobytu w Sudetach, gdyż jak podkreślał: Skala ich osobliwości jest tak wielka, że każdy znajdzie tam to, do czego ma specjalne zainteresowanie 28).

Uważał też, że wszyscy udający się w Sudety, a szczególnie organizatorzy wycieczek powinni posiadać: … pewien zasób wiadomości z dziedziny sztuki śląskiej, specjalnie z okresu gotyku i baroku, oraz pewien zasób elementarnych wiadomości z dziejów Śląska …” 29), aby z pożytkiem zwiedzić ten obszar.

Prowadzone przez Orłowicza kroniki wycieczek, sprawozdania i różnego rodzaju zapiski przetarły szlaki niejednemu wędrowcy, a dziś stanowią bardzo cenny materiał mający: … walor zbioru dokumentów ukazujących turystykę zespołową u zarania i w pełni jej rozwoju pod kierunkiem tej samej osoby 30). Dodajmy – Niezwykłej Osoby. Orłowicz bowiem, jak podkreślają ci, którzy go znali, zawsze:„... promieniował świetnym humorem i wewnętrzną pogodą. […] Zawsze widział człowieka i umiał znaleźć z nim wspólny język, czy to był stary baca na Hali Gorców, czy przewoźnik dunajeckich spływów, czasem ludzie ze szczytów wiedzy albo najwyższych szczebli władzy. Swoją prostotą, zasobem wiadomości i niewyczerpalnym humorem podbijał wszystkich 31).

Nie mogłam oprzeć się pokusie zacytowania fragmentu niezwykle sympatycznego i wymownego wiersza, który powstał w 1947 r. podczas pierwszej powojennej wyprawy w Sudety, doskonale oddającego stosunek towarzyszy Orłowicza do jego osoby. Właśnie w ten sposób pozwolę sobie zakończyć tę sudecką wędrówkę śladami Wielkiego Wędrowcy:

Piękne drogi nas wiodły, kędy Wilcze Doły
Piękne Góry Sokole, świat w słońcu wesoły,
Ale milsze doktorze, niźli skały, jary
Twoja postać, twa laska i kapelusz stary” 32).

Irena Klimaszewska

Artykuł pochodzi z V Almanachu Ziemi Kłodzkiej, wyd. Oficyna Wydawnicza Brama, Kłodzko 2010, s. 52-59


Przypisy
1 Kronika zmarłych, „Wierchy” R.28:1959, s. 342.
2 M. Orłowicz, Moje wspomnienia turystyczne, Warszawa 1970, s. 605.
3 Ibidem, s. 606.
4 Kronika …., s. 342.
5 Ibidem, s. 341.
6 R. Wroczyński, Wstęp, [w:] M. Orłowicz, Moje …, s. XIV-XV.
7 zob. T. Kowalik, Wycieczki sierpniowe Mieczysława Orłowicza, Warszawa 1989.
8 R. Wroczyński, op. cit., s. XIV.
9 M. Orłowicz, 640 km pieszo przez Sudety, „Wierchy”
R.17: 1947, s. 41.
10 Ibidem, s. 42.
11 Ibidem.
12 Ibidem.
13 Ibidem.
14 Ibidem, s. 43.
15 Ibidem.
16 Ibidem.
17 Ibidem, s. 49.
18 Ibidem, s. 52.
19 Ibidem, s. 51.
20 Ibidem, s. 54.
21 Ibidem, s. 50.
22 Ibidem.
23 Ibidem.
24 M. Orłowicz, Moje …, s. 627.
25 Ibidem, s. 626.
26 Za: Kowalik, op. cit., s. 144.
27 Ibidem, s. 145.
28 Orłowicz, 640 km pieszo …, s. 56.
29 Ibidem, s. 49.
30 Kowalik, op. cit. , s. 4.
31 M. Dulębina, Na turystycznych ścieżkach, Warszawa 1975, s. 270-271.
32 Ibidem, s. 234.

Statua św. Jana Nepomucena z Twierdzy Kłodzko. Początek i koniec

„Hrabstwo Glackie iest bez wątpienia naypięknieyszą okolicą z gór Niemieckich, która lubo iuż w wielu mieyscach zwiedzaną, w szczególności atoli bardzo mało iest znaną”...

Warto odwiedzić: Drewniany kościółek św. Anny w Zalesiu

W Zalesiu niedaleko Bystrzycy Kłodzkiej znajduje się drewniany kościółek pw. św. Anny. Jest to jeden z czterech takich obiektów na Ziemi Kłodzkiej - pozostałe znajdują się w...

„Dziedzictwo Kulturowe Gorzanowa” – nowa publikacja Towarzystwa Miłośników Gorzanowa

„Dziedzictwo Kulturowe Gorzanowa” to tytuł nowej publikacji wydanej przez Towarzystwo Miłośników Gorzanowa, która powstała w ramach kolejnego projektu kulturowego stowarzyszenia. Powstała w ramach zadania grantowego „Promowanie walorów obszaru LSR...