Bogdan Kokociński (1955-2019). Bardzo trudno się z tym pogodzić, że nagle odszedł bardzo zacny obywatel ziemi kłodzkiej z Nowej Rudy, Bogdan Kokot vel Kokociński, któremu szczególnie należy się hołd za to, co pozostawił po sobie i jakim był człowiekiem.
Osobiście doświadczyłem Jego życzliwości i ciepłej serdeczności oraz niezwykłej ludzkiej otwartości na potrzeby, które zgłaszałem w różnych sytuacjach prywatnych, dotyczących samorządu w ciągu 20 lat naszej współpracy, kiedy byłem radnym i w roli starosty kłodzkiego, a także dotyczących organizacji społecznych np. Towarzystwa Miłośników Ziemi Kłodzkiej, które reprezentuję od kilku lat.
Oprócz bogatej i pięknej osobowości, dorobek zawodowy śp. Bogdana był imponujący i mozolnie tworzony przez lata, przy pomocy członków rodziny, co obecnie zapewnia ciągłość Jego dzieła.
Tym bardziej trudno mi przyjąć dramat późniejszych wydarzeń, że 2 dni przed odejściem Bogdana Kokocińskiego, w jego Zakładzie Poligrafii w Nowej Rudzie w bardzo dobrym nastroju ustalaliśmy druk ?Rocznika Ziemi Kłodzkiej? przygotowywany po 14 latach przerwy. Jako miłośnik ziemi kłodzkiej i człowiek, który w poprzednich latach zawsze z życzliwością drukował tę książkę, Bogdan radował się wznowieniem tego wydania. Towarzystwo Miłośników Ziemi Kłodzkiej Bogdanowi wiele zawdzięcza i jeszcze raz dzisiaj za to dziękujemy.
Podczas naszych spotkań Bogdan, jako biznesmen żywo interesował się życiem gospodarczym regionu, a zwłaszcza wielkim projektem budowy Kopalni Węgla Koksującego Nowa Ruda. Dziwił się bardzo, dlaczego decyzje w tej sprawie tak długo czekają, chociaż mamy takie bogactwo naturalne i możemy je wykorzystywać dla dobra naszego i Polski.
Żadne słowa nie oddadzą zasług Bogdana i bólu Jego pożegnania, a powtarzane słowa stają się frazesami, ale Drogi Bogdanie, na pożegnanie powiem, że w swoim życiu zawsze więcej dawałeś innym niż z tego życia sam brałeś.
DZIĘKUJEMY CI ZA WSZYSTKO i łączymy się w smutku z Twoją Rodziną
Adam Łącki ? prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Kłodzkiej
[Fot.: źródło Gość Świdnicki, swidnica.gosc.pl]