Wpisy przyjaciół na FB, przypadkowo usłyszane rozmowy turystów, wreszcie wnioski gości prowadzą do prostej konkluzji na podsumowanie długiego sierpniowego weekendu. Jeśli stawiamy na większy ruch turystyczny, na ludyczność imprez, to przyjmujemy od razu zobowiązanie. Proste. Ulice i place Kłodzka trzeba częściej sprzątać. I tyle. Jaka w tym prywata? Ano taka, że ulica Łukasińskiego przez większość wolnych dni to było po prostu śmietnisko. Większe niż zwykle. Wielu turystów świadomie lub przez przypadek spacerowało w kierunku kościoła i klasztoru sióstr klarysek – wiadomo, freski! Głośno komentowali to, co mijali. Oto jedna z przykrych dla nas mieszkańców uwag, więcej nie przytaczam, bo podobne – przed chwilą w Nysie byliśmy zauroczeni zabytkami i czystością miasta, nie to, co tutaj. I jeszcze to. Raz w roku znajomi przyjeżdżają na urlop do Kłodzka. Ich (obiektywna) uwaga: brzydnie ta wasza ulica z roku na rok. Pokazanie im nowych miejsc – za chwilę zostaną otwarte dwa bary, a wizualizacja pokazuje śliczne tarasy – nie zmienia ich opinii. Traktują to, co pokazuję i mówię z dużym dystansem, zadając dwa proste pytania: bary się utrzymają?, pamiętacie tę wizualizację sprzed kilku lat, ze szklanym mostem nad Łukasia? Co z niej pozostało? Skąd ów sceptycyzm? A smog, który stale uprzykrza życie gościom i mieszkańcom? O tym już było wiele razy, także w „Temacie tygodnia”. Wystarczy przykładów. Prywatne kiepskie samopoczucie po takich spostrzeżeniach i wnioskach staje się od razu publicznym wyzwaniem. Jakim? Najpierw oczywiście prostą krytyką wobec sposobu zarządzania sprzątaniem, czy poważnym wzięciem się za modernizację kotłowni, następnie wyrzutem skierowanym do naszych przedstawicieli, o to, że nie widzimy ich praktycznego udziału w rozwiązaniu problemów, na końcu mamy pretensję do nas samych-mieszkańców, że nie dość uparcie zwracamy uwagę śmieciarzom-swojakom. Dariusz Rosiak zaproponował, żeby organizować PRSM, czyli Polski Ruch Samodzielnego Myślenia. Niezłe. Dodałbym do tego jeszcze… i D, czyli Działania. To najprostsza droga do zamiany tego, co prywatne na to, co publiczne.
Mietek Kowalcze