Nie można powiedzieć, że mężczyzna, który został przyłapany na wyrzucaniu dużej ilości puszek w miejscu niedozwolonym – na brzegu rzeki – odczuł skutki swojego czynu. Sąd zdecydował o wymierzeniu mu najniżej możliwej kary, czyli…nagany.
Nie kara grzywny czy kilku godzin prac społecznych polegających np. na sprzątaniu, a jedynie naganą ukarał sąd mężczyznę, który został przyłapany na gorącym uczynku wyrzucania puszek na brzeg rzeki, w miejscu do tego niedozwolonym. Zdarzenie miało miejsce w maju tego roku, a na gorącym uczynku przyłapał go jeden z mieszkańców, który nagrał film i następnie przekazał go do Straży Miejskiej. Strażnicy zareagowali szybko, ustalili sprawcę i skierowali sprawę do sądu
Kara nagany nie ma w zasadzie żadnych konsekwencji, jest swego rodzaju „ostrzeżeniem”. Wymierzana jest, kiedy szkodliwość społeczna czynu jest niska, nie jest rejestrowana w Krajowym Rejestrze Karnym, czyli sprawca nadal legitymuje się jako „niekarany”. Nie musimy dodawać, że taka kara-nie kara raczej nie zniechęci innych do tego typu zachowań, skoro praktycznie nie ma za nią konsekwencji. Mężczyzna – owszem – posprzątał nielegalne wysypisko śmieci i tyle. Jak mówi naszej redakcji komendant Straży Miejskiej w Kłodzku, Michał Tułacz, SM złożyła już odwołanie się do sądu od tego postanowienia.
Zobacz: Kłodzko: nielegalnie wyrzucał śmieci do rzeki. Sprawca przyłapany na gorącym uczynku
jż
Też jestem zaskoczony…
tym bardziej, że wyrzucanie śmieci gdzie popadnie i z premedytacją to zjawisko „dość powszechne”.
Ale to oczywiście decyduje Sąd indywidualizując karę.
A tak na marginesie, że też „takiemu śmieciowemu matołkowi” chciało się taszczyć śmieci nad rzekę jakby nie miał biżej, po drodze chociażby kosza np. miejskiego lub sąsiadki…
Takiego zapędzić do regularnego sprzątania brzegów rzeki.