Tytuł relacji z koncertu Dolnośląskiego Festiwalu Muzycznego, który odbył się w niedzielę, 10 września br w kościele Matki Bożej Królowej Pokoju w Polanicy-Zdroju – Sokołówce jest, oprócz przekonania autora o prawdziwości sformułowania, także nieskomplikowaną grą słów.
Oto przed publicznością, jak zwykle liczną i gorąco reagującą, wystąpił Cracow Golden Quintet w składzie: Natalia Jarząbek – flet, Małgorzata Wygoda – fagot, Kamil Kuc – obój, Konrad Gołda – waltornia i Tomasz Sowa – klarnet. Kwintet, który stworzył takie spotkanie ze słuchaczami, że mieliśmy do czynienia z rzeczywistą kwintesencją muzyki kameralnej. Bardzo sprawny technicznie, ze świetnie rozumiejącymi się muzykami – miałem okazję obserwować poziom współpracy jeszcze przed koncertem, w trakcie próby. Kolejne cechy wykonawcze poszczególnych muzyków i całego kwintetu pokazały się w czasie prezentowania kolejnych, bardzo różnorodnych kompozycji. Na program wieczoru artyści wybrali pięć utworów, pochodzących z XIX i XX wieku. Rozpoczęli od Kwintetu dętego, op. 56, nr 2 Franza Denziego – kompozycji napisanej w 1821 r., czyli prezentującej cechy dojrzałego romantyzmu, zaraz potem przenieśli nas do roku 1930, byśmy mogli zatrzymać się nad wrażliwością muzyczną zaprezentowaną w Trois pièces brèves przez Jacques’a Iberta.
Drugą część znakomicie przygotowanego występu stanowiły kompozycje autorów polskich albo mających polskie korzenie. Mały tryptyk na kwintet dęty Romualda Twardowskiego, który otwierał ten fragment wieczoru muzycznego, powstał w roku 1986, pozwolił instrumentom wybrzmieć w odmienny sposób, bardziej indywidualnie. Za sprawą zainteresowań zespołu mogliśmy po raz pierwszy w czasie Festiwalu posłuchać kompozycji Roberta Muczyńskiego, autora amerykańskiego, ale z bardzo mocną polską genealogią. Do programu został włączony jego Op. 16, Movements for wind quintet.
Prawdziwą gratkę miała publiczność słuchając Melodii ludowych na kwintet dęty Witolda Lutosławskiego. Dlaczego? Staraliśmy się wspólnie odgadnąć, jaki popularny, ludowy utwór stanowił źródło inspiracji wybitnego kompozytora. Tak zestawiony program pozwolił zarówno na wędrówkę przez różnorodne pomysły autorów-kompozytorów, jak i na to, żeby przekonać się, jak znakomity zespół tworzą wspólnie, młodzi, pełni energii i radości czerpanej z grania, muzycy.
Na zakończenie relacji warto dodać, że od wykonawców zależy, czy potrafią wejść w taki kontakt z audytorium, że możemy po koncercie powiedzieć: doświadczyliśmy kwintesencji (słuchania) muzyki. Zapewniam – doświadczyliśmy. Za sprawą Cracow Golden Quintet.
Mieczysław Kowalcze (fot. Andrzej Lemiesz)











