Najstarszy Zakład Przyrodoleczniczy w Polsce – Stary Jerzy – należący do spółki Uzdrowisko Lądek-Długopole S.A. od trzech miesięcy pozostaje zamknięty. Chociaż to nie pierwszy raz, kiedy obiekt ten zostaje czasowo zamknięty, władze miasta są zaniepokojone są polityką władz uzdrowiska, czego nie ukrywał burmistrz Lądka-Zdroju Roman Kaczmarczyk na zorganizowanej przez siebie konferencji prasowej.
Władze Lądka-Zdroju zaniepokojone są zamknięciem przez należące do władz województwa dolnośląskiego spółkę Uzdrowisko Lądek-Długopole S.A. Zakłady Przyrodolecznicze: Stary Jerzy i Nowy Jerzy. Jak mówi burmistrz Lądka-Zdroju Roman Kaczmarczyk wypowiedziane zostały także umowy najmu firm i instytucji, które tutaj funkcjonowały. Według włodarza miasta stan zabytkowych budynków należących do uzdrowiska także pozostawia wiele do życzenia. Niezadowolenie z polityki władz uzdrowiska wyartykułował podczas zorganizowanej w środę, 22 września br. konferencji prasowej: – Stary Jerzy jest takim symbolem dla Lądka-Zdroju, jak wieża Eiffla w Paryżu – podkreśla R. Kaczmarczyk. – To najstarszy zakład kąpielowy w Polsce. Tutaj zaczęła się historia Lądka i z pewnym niepokojem patrzę na to wszystko. Bardzo chciałbym prosić panią prezes, a przede wszystkim marszałka, który jest właścicielem, o informacje, bo do mnie zwracają się o to mieszkańcy a także turyści i kuracjusze.
Nie jest to jednak pierwszy raz, kiedy oba budynki zostały wyłączone z użytkowania w okresie zimowym. Także we wcześniejszych latach obiekty były zamykane ze względów ekonomicznych. Jak tłumaczy prezes uzdrowiska Joanna Walaszczyk, decyzja o czasowym wstrzymaniu zabiegów w Starym i Nowym Jerzym wydana została końcem grudnia 2022 r. zarządzeniem wewnętrznym spółki : – Jest to zawieszenie czasowe, upływa ono 31 marca tego roku. Decyzja ta, choć niełatwa, została podyktowana kwestiami ekonomicznymi. Spodziewaliśmy się, że od 1 stycznia wzrosną ceny energii elektrycznej i gazu, a ponieważ pracujemy w Lądku-Zdroju, na obiektach rozproszonych, to zdecydowaliśmy się wydawać zabiegi dla naszych kuracjuszy w miejscach, w których są oni zakwaterowani – mówi J. Walaszczyk. – Pozostałe zakłady funkcjonują i nie ma żadnych zakłóceń w zakresie wykonywani usług.
Jak podkreśla J. Walaszczyk, decyzja o czasowym zawieszeniu zabiegów w Starym i Nowym Jerzym nie wpłynęła na poziom zatrudnienia. Wskazuje, że były trudniejsze czasy dla spółki, jak choćby pandemia. Ma też świadomość wyzwań, jakie stoją przed spółką, jeśli chodzi o oba zakłady przyrodolecznicze: – Mamy świadomość tego, że Jerzy to obiekt zabytkowy o ogromnej kubaturze, wielofunkcyjny bo łączy on w sobie wiele funkcji. Mamy świadomość, że wymaga on inwestycji i chciałabym powiedzieć, że spółka czyni starania w tym zakresie i oczekuje w tej chwili na decyzje, ponieważ mamy na niego pomysł – mówi J. Walaszczyk. Tym pomysłem jest poszerzenie usług oferowanych w obu budynkach o przestrzeń noclegową i żywieniową.
Burmistrz Lądka-Zdroju wskazuje jednak, że dwa lata temu wyszedł do władz spółki uzdrowiskowej z prośbą o umożliwienie złożenia projektu do Narodowego Funduszu Środowiska na pozyskanie ciepła ze znajdujących się tutaj wód termalnych (prawo do korzystania z nich ma spółka). To wg R. Kaczmarczyka, który znany jest ze swoich dość odważnych pomysłów na wykorzystanie zielonej energii, mogłoby zmniejszyć koszty utrzymania starych budynków: – Pani prezes nie wyraziła tym zainteresowania – mówi burmistrz Lądka-Zdroju i dodaje: – Mamy stary obiekt, który zamykamy, bo jest bardzo trudny do ogrzania, natomiast mamy pod ziemią ciepłą wodę, którą moglibyśmy do ogrzewania wykorzystać i wspólnie ogrzewać miasto i część uzdrowiskową…
Burmistrz uzdrowiskowego miasta wyraził także niezadowolenie ze stanu obiektów uzdrowiskowych. Jak mówi, mieszkańcy i turyści to jemu właśnie zarzucają, że Lądek-Zdrój podupada: – Pamiętajmy jednak, że jeżeli chodzi o część uzdrowiskową, to prawie połowa są to tereny spółki uzdrowiskowej. Mamy pewną dwuwładzę i powinniśmy współpracować, wspólnie pisać projekty. Liczyłem na to, że część uzdrowiskowa poprawi swoją infrastrukturę, na którą często ludzie narzekają – mówi R. Kaczmarczyk.
Według R. Kaczmarczyka rozwiązaniem mogłoby być przekazanie spółki do gminy, o co już niejednokrotnie występował do marszałka: – Uważam, że to jest dobre wyjście. Na dzień dzisiejszy ulice, parki uzdrowiskowe są gminne, natomiast sanatoria i inne tereny są uzdrowiska. Niepokoi mnie stan tych obiektów, to są obiekty bardzo cenne, na skalę europejską – mówi burmistrz uzdrowiska przypominając, że do 1945 roku właścicielem uzdrowiska była gmina i to radni ustalali m.in. ceny zabiegów, a pieniądze wpływały do kasy miasta. – Bardzo zależy mi na rewitalizacji tej części ze względu przede wszystkim na aspekt historyczny. Z tyłu znajduje się wieża zegarowa z 1560 roku, pozyskaliśmy środki i skończyliśmy ją modernizować. To jest jeden z najbardziej spektakularnych zabytków uzdrowiskowych w Europie. Niepokoi mnie to i mieszkańców, którzy to mi zadają pytania. Przypominam, że ta część jest starsza od starego miasta, bo Lądek zaczął się właśnie tutaj.
Joanna Żabska
Noclegi i wyżywienie w zimnych pomieszczeniach. Super pomysł.
Pani Prezes – pani biznes ma huczeć i tętnić życiem 24h – by zarobił na siebie. Pani decyzje mają powodować rozwój miejsca – a nie zwijanie. Pamiętam słowa – że korzystanie przez Lądek z gorących źródeł zniszczy Pani uzdrowisko. Ale patrząc na jakość zarządzania doskonale widać, że coś innego niszczy piękne miejsca. Smutek. Jeśli ktoś się nie nadaje do biznesu – niech go po prostu nie prowadzi.
Lądek Zdrój miał pecha. Nie dano mu znależć się w strukturach UZDROWISK KŁODZKICH , które tworzą : Polanica Zdrój , Duszniki Zdrój i Kudowa Zdrój. Gdyby tak się stało zapewne dzisiaj Lądek Zdrój przypominał by swoim wyglądem Duszniki Zdrój. Oba miasta mają wiele podobieństw , zarówno mają część uzdrowiskową i starówkę.
Cały Lądek Zdrój to jedna wielka ruina.
Byłem w lutym tego roku i doznałem szoku.
Spacer po godzinie 17 to sceneria podobna do tej która panuje w czernobylskiej zonie – wszystko zdewastowane , zdemolowane , okna budynków zabite deskami lub straszą powybijanymi szybami , zero ludzi ,
strach chodzić. Czekałem jak nigdy na koniec pobytu.
Wygląda mi to na wojenkę lokalną. Już widzę jak mieszkańców to przejęło. Albo turystów. Kuracjusze mówią od lat to samo. Zaniedbane miasteczko. Bronię jak mogę mówiąc że tutaj przyjeżdża się po zdrowie i spokój.
Dziwna odpowiedź Pani Prezes spółki uzdrowiskowej. Wynika z niej, że chorzy potrzebują pomocy (czytaj zabiegów) tylko latem, a zimą dziwnym trafem sami od siebie zdrowieją. Dziwny jest ten świat. Świętą rację miał Czesław Niemen.