Ponad 100 interwencji strażaków, 65 podtopień piwnic i 22 gospodarstwa zabezpieczone przed zalaniem. To podsumowanie ostatnich dwóch dni, podczas których w powiecie kłodzkim trwała walka z wezbraną wodą na Nysie Kłodzkiej. Sytuacja dzisiaj już jest opanowana, a prognozy pogody są sprzyjające. Podczas spotkania sztabu kryzysowego z udziałem wojewody, szefa kancelarii premiera, szefa Wód Polskich we Wrocławiu i starosty kłodzkiego padły także deklaracje w sprawie modernizacji zapory w Międzygórzu oraz szybkiej wypłaty odszkodowań dla gospodarstw, które zostały podtopione.
W poniedziałek, 22 czerwca br. w Bystrzycy Kłodzkiej na konferencji prasowej z udziałem wojewody dolnośląskiego Jarosława Obremskiego, szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka, dyrektora Wód Polskich we Wrocławiu, Mariusza Przybylskiego, starosty kłodzkiego Macieja Awiżenia, burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej, Renaty Surmy, p.o. Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej, Tomasza Wójtowicza, senatora Aleksandra Szweda, podsumowano sytuację w powiecie kłodzkim w związku z zagrożeniem powodziowym, które wystąpiło w miniony weekend. – Jeśli potwierdzą się prognozy – które jeszcze wczoraj były bardzo nieciekawe, że w środę mają nastąpić intensywne opady – a teraz już wiadomo, że nie będą tak intensywne, to myślę, że sytuacja nie powinna się pogorszyć w stosunku do dnia dzisiejszego. A nie jest w tej chwili aż tak źle, oczywiście oprócz lokalnych podtopień – mówił Mariusz Przybylski, dyrektor Wód Polskich we Wrocławiu.
Jak poinformował wojewoda dolnośląski, Jarosław Obremski, na Dolnym Śląsku są podwyższone stany wód prawie na wszystkich rzekach, a w czerech miejscach przekroczone są stany alarmowe: w Żelaźnie, w Oławie, na rzece Ślęza w Borowie i na rzece Bóbr. – Jeszcze dwa dni temu najbardziej baliśmy się o Nysę Łużycką, a ostatniej doby nasz największy niepokój był związany z Nysą Kłodzką – przyznał wojewoda, wskazując jednak, że w miniony weekend sytuacja nawet nie zbliżyła się do tej z powodzi w 1997 roku. – Z danych ze zbiornika Otmuchów: w 1997 roku dopływ wody był powyżej 2 tys. metrów sześciennych na sekundę, w 2010 – 180 metrów sześciennych na sekundę, aktualnie jest 140 metrów sześciennych na sekundę. Czyli jest to dziesięciokrotnie mniejsze zagrożenie niż w 1997 r. Tym niemniej jednak te podtopienia, które się zdarzają, powodują straty w majątku ludzkim i to wymaga natychmiastowej interwencji – mówił J. Obremski.
Działania w powiecie kłodzkim w sobotę i niedzielę podsumował starosta kłodzki, Maciej Awiżeń, szef powiatowego sztabu kryzysowego: – W sobotę było ogłoszone pogotowie przeciwalarmowe dla całego powiatu kłodzkiego. Z 14 gmin, trzy ogłosiły alarm przeciwpowodziowy: miasto Kłodzko, gmina Kłodzko i Bystrzyca Kłodzka. Na szczęście porównywanie do tego, co było w latach ubiegłych jest sporym nadużyciem i jesteśmy już w fazie absolutnego wygaszania problemu. W tej chwili jeszcze tylko w trzech miejscowościach mamy stany alarmowe na rzekach – mówił M. Awiżeń. W ubiegły weekend było 65 podtopień piwnic, zabezpieczono 22 gospodarstwa domowe, było ponad 400 wiatrołamów i ponad 100 interwencji strażackich.
Sytuację w swojej gminie podsumowała także burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej, Renata Surma – na terenie miasta i gminy Bystrzyca Kłodzka odnotowano ponad 30 interwencji, najpoważniejsza sytuacja miała miejsce na zbiorniku w Międzygórzu, gdzie woda przekroczyła stan alarmowy, chociaż nie była tak poważna jak w 2010 roku, kiedy w 27-metrowym zbiorniku brakowało tylko 1,5 metra, żeby woda przelała się przez niego.
Michał Dworczyk podziękował wszystkim służbom i sztabom kryzysowym, które w ubiegły weekend zaangażowane były w akcje przeciwpowodziowe. – Wszystkie jednostki gmin i powiatu stanęły na wysokości zadania. Wszystko wskazuje na to, że jeśli prognozy się sprawdzą, to sytuację możemy określić jako opanowaną. Teraz jest kwestia usunięcia szkód po tych zalaniach. Zadeklarowałem dzisiaj na posiedzeniu sztabu, po rozmowach porannych z ministerstwem spraw wewnętrznych i administracji, że jak tylko zostaną złożone wnioski, to pomoc do 6 tys. złotych w ciągu kilku dni zostanie uruchomiona dla tych gospodarstw, które zostały poszkodowane – mówił M. Dworczyk, apelując do wojewody o sprawne przeprowadzenie weryfikacji tych wniosków.
Starosta kłodzki, po doświadczeniach ubiegłego weekendu, z kolei zaapelował do Wód Polskich o bieżące prace utrzymaniowe w korytach rzek i potoków. – Są wieloletnie zaniedbania w wycinaniu drzew i krzaków w korytach rzek, które potem porwane przez silny strumień wody zatkały nam przepływy pod mostami i zaczynały się różnego typu kłopoty, bo woda wylewała przez to na posesje mieszkańców. Część zniszczeń spowodowana jest właśnie tym – mówił M. Awiżeń. Burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej zwracała uwagę na problem wód spływających z pól, które w ten weekend stanowiły większe zagrożenie niż rzeki i konieczność tworzenia i utrzymywania w dobrym stanie rowów melioracyjnych. Zaapelowała także do Wód Polskich o modernizację systemu otwierania śluz w wybudowanej w 1905 roku zaporze w Międzygórzu, które do tej pory otwierane i zamykane są ręcznie – Aby otworzyć śluzy na zaporze potrzebnych jest 6 mężczyzn, najczęściej robią to nasi strażacy. Niestety, przy tak wezbranych wodach jest to dla strażaków niebezpieczna praca. Potrzebny jest milion złotych, żeby robić to elektronicznie, za przyciśnięciem jednego przycisku – tłumaczyła burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej. M. Dworczyk zapewnił, że jest deklaracja premiera, że jeśli będzie taka potrzeba, to Wody Polskie dostaną wsparcie finansowe na to zadania z rezerwy ogólnej premiera.
Szef Wód Polskich we Wrocławiu odniósł się także do inwestycji w ochronę przeciwpowodziową, które są już realizowane w powiecie kłodzkim lub niebawem się zaczną. Chodzi przede wszystkim o budowę czterech zbiorników retencyjnych: Roztoki Bystrzyckie, Boboszów, Szalejów i Krosnowice. Stopień zaawansowania prac jest różny, a koniec inwestycji planowany jest w 2020. i 2021 r. – W momencie wystąpienia takich wód wezbraniowych będą one mogły przyjąć i przetrzymać tą ilość wody, dzięki temu to, co teraz widzimy: rwące potoki i rzeki, które zabierają po drodze wszystko, co się znajduje w bliskiej odległości, nie będą tak intensywnie niosły wodę powodziową – mówił M. Przybylski. Wspomniał także o kolejnej przygotowywanej inwestycji, czyli ochronie biernej dziewięciu miast powiatu kłodzkiego: w Kłodzka, Bystrzycy Kłodzkiej, Długopola, Międzylesia, Lądka-Zdroju, Stronia Śląskiego, Dusznik-Zdroju, Szczytnej i Polanicy-Zdroju. Ta inwestycja obecnie jest w fazie postępowania administracyjnego w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i wydawania pozwoleń wodno-prawnych. Zwrócił także uwagę, że działania Wód Polskich spotykają się z różnym odbiorem środowiska lokalnego: – Jedni mają do nas pretensje, że za mało robimy, drudzy, że za dużo, a trzeci, że w ogóle nic nie powinniśmy robić, tylko zostawić wszystko przyrodzie – mówił M. Przybylski, zwracając uwagę, że trzeba to wszystko wyważyć: i interesy ludzi, gospodarki i przyrody.
Miniony weekend pokazał jednak, że ziemia kłodzka – jeśli chodzi o ochronę przeciwpowodziową – nadal zdana jest na łaskę i niełaskę pogody. W niedzielę duża część mieszkańców śledziła radary pogodowe z nadzieją, że jednak nie będzie padać. I kolejny raz mieszkańcy powiatu mieli szczęście. Jak powiedział na zakończenie M. Dworczyk, mamy do czynienia z kilkudziesięcioletnimi zaniedbaniami, które trzeba nadrabiać.
Joanna Żabska
Dworczyk jest Hobbitem? Ale on niziutki…
To kancelaria premiera jest w powiecie wałbrzyskim?
Niestety nie potrafią prawidłowo eksponować flagi POLSKI 🙁