Opadł już bitewny kurz, przez strony internetowe i media społecznościowe przetoczyła się fala relacji, kometarzy oraz galerii zdjęciowych – XIV Dni Twierdzy Kłodzko przeszły zatem do historii.
Krótkie podsumowanie? Proszę bardzo. Kolejna już edycja cyklicznej imprezy odbywającej się wraz z wydarzeniami towarzyszącymi (Festiwal Folkloru, Jarmark Forteczny) w twierdzy i jej okolicach. 3 dni. 2 sceny. Inscenizacja bitwy oraz potyczek. Możliwość zwiedzania twierdzy i miasta. Łącznie kilkanaście godzin koncertów w wykonaniu zespołów z kraju i z zagranicy. Kilkanaście punktów gastronomicznych. Kilkadziesiąt niewielkich stoisk z produktami lokalnymi oraz związanymi tematycznie z imprezą. Łącznie ponad dwie setki artystów i rekonstuktorów. Kilka tysięcy widzów. Impreza częściowo biletowana – ceny biletów stosunkowo niskie (10-20 zł), dostępne przez cały czas trwania imprezy.
Tak mniej więcej wyglądała 14. edycja Dni Twierdzy Kłodzko. Całkiem nieźle, no nie? Relacja może nieco przesłodzona, bo celowo pominąłem w niej pewne niedociągnięcia – nie są one istotne dla potrzeb tego felietonu, a sama impreza tak mniej więcej wyglądała.
W tym samym czasie (drugi weekend sierpnia) w innej twierdzy, odległej od kłodzkiej o kilkadziesiąt kilometrów, również odbywała się impreza masowa.
Krótkie podsumowanie? Proszę bardzo. Kolejna już edycja cyklicznej imprezy odbywającej się w twierdzy i jej okolicach. 4 dni. 4 sceny. Bez inscenizacji bitwy oraz potyczek. Możliwość zwiedzania twierdzy i miasta. Łącznie ponad 150 godzin koncertów w wykonaniu zespołów z absolutnego topu w gatunku z Europy i innych kontynentów. Kilkadziesiąt punktów gastronomicznych. Przeogromne stoiska z produktami związanymi tematycznie z imprezą. Łącznie ponad 500 artystów. Kilkanaście tysięcy widzów. Impreza całkowicie biletowana – ceny biletów stosunkowo wysokie (450-480 zł), ale w całości wyprzedane na miesiąc przed imprezą.
Tak mniej więcej wyglądała 24. edycja festiwalu Brutal Assault, który odbywał się w Twierdzy Josefov w Jaromerzu. Festiwalu, który jest jednym z największych w Europie plenerowych imprez dla fanów szeroko pojętej muzyki metalowej.
Oczywiście w tym miejscu można mi zarzucić, że złośliwym jest porównywanie imprez o innym charakterze i Dni Twierdzy Kłodzko powinienem porównywać z Dniami Josefova – bo takie też się w Jaromerzu odbywają. I z chęcią bym porównał te dwie imprezy ze sobą, a festiwal Brutal Assault w Twierdzy Josefov porównał z…
I tu właśnie jest pies pogrzebany. I cała istota tego felietonu. Dni obu twierdz można ze sobą porównać – bo są. Festiwalu Brutal Assault do podobnej imprezy w Twierdzy Kłodzko porównać się nie da – bo takowej nie ma. A szkoda, bo festiwal w Jaromerzu przynosi i organizatorom, i samemu miastu całkiem niezłe przychody. I jest znakomitym przykładem na to, że oprócz imprez o charakterze militarno-historycznym, w obrębie fortyfikacji można z powodzeniem organizować także rozrywkowe. I w dodatku – czysto komercyjne. Czyli da się to zrobić. I na dodatek zarobić.
Jak to jednak jest, że Czesi potrafią, a my nie? Twierdze dwie i światy też dwa?
Tu trzeba sięgnąć na chwilę do historii – niezbyt odległej, ale jednak. W 2007 roku – czyli w momencie, kiedy wspomniany wyżej Brutal Assault „przeprowadzał się” do Josefova z wcześniejszej lokalizacji festiwalu czyli Svojšic, w Twierdzy Kłodzko odbyła się pierwsza edycja Alternatywnej Twierdzy, zainicjowana przez grupę zapaleńców, którzy mieli chęć zorganizowania cyklicznej imprezy na wzór odbywającego się w Bolkowie Castle Party. Ten pierwszy raz nie porażał może rozmachem, ale okazał się całkiem dobrym zwiastunem na kolejne edycje, które z czasem mogły się przerodzić w niezłą imprezę cykliczną organizowaną na twierdzy. Do drugiej edycji Alternatywnej Twierdzy zaproszono zatem już bardziej znane zespoły sceny gotyckiej i cała impreza zapowiadała się całkiem obiecująco. No właśnie – zapowiadała się. Stała się jednak – za sprawą wydarzeń słynnych na całą Polskę i częściowo Europę – „festiwalem sekatorów do kabli zasilających”. No bo przecież jak to można do Kłodzka sprowadzać „satanistów i innych diabłów poprzebieranych w czarne koszulki i stroje”?
Tak to się niestety skończyło. Gdyby Alternatywna Twierdza odbyła się wówczas, a także w kolejnych latach, dziś mielibyśmy 12. edycję. Można by było porównywać Brutal Assault w Jozefovie właśnie z Alternatywną Twierdzą w Kłodzku. Można by było porównywać też, czy uczestnicy bawią się w Kłodzku tak samo dobrze, jak w Josefovie. Bo to, że w Josefovie przybyli z całej Europy ludzie bawią się świetnie, nie ulega wątpliwości, czego dowodem jest poniższy film przygotowany przez organizatorów i podsumowujący zeszłoroczny Brutal Assault (tegoroczny pojawi się zapewne za jakiś czas). Jak widać i „ci w czarnych koszulkach”, i organizatorzy, a także – co potwierdzą ci, którzy bywają na BA – i mieszkańcy Jaromerza, są zadowoleni z istnienia takiego festiwalu.
Dwa światy?
Tomasz Żabski