Mieszkańcy Świerk w gminie Nowa Ruda nie chcą budowy w ich wsi wielkiej farmy fotowoltaicznej. Miałaby ona powstać na ponad 4 hektarach prywatnych łąk. – Ten krajobraz jest więcej wart niż farma – mówią i obiecują, że będą walczyć do końca. Gmina stanęła po ich stronie.
Farma fotowoltaiczna o mocy 3,5 MW ma stanąć w Świerkach. To inicjatywa prywatnego inwestora, który wydzierżawił teren od rolnika. Na początku tego roku inwestor już uzyskał pozwolenie na postawienie w tym miejscu farmy o mocy 1 MW. Tej inwestycji nie chcą mieszkańcy nie tylko Świerk, ale i okolicznych wsi. Jak podkreślają, ich wieś nie jest miejscem na tego typu inwestycje. Świerki i okoliczne wsie w ostatnim czasie rozwijają się turystycznie, coraz więcej ludzi chce się tutaj budować, a w związku z tą inwestycją mieszkańcy boją się spadku wartości działek, zablokowania rozwoju wsi, odstraszenia turystów. Obawiają się także o bezpieczeństwo. Jak mówią, nie przeprowadzono jeszcze badań na temat wpływu paneli na zdrowie i na środowisko. Jak podkreślają, tuż obok są pastwiska na których wypasane są krowy, łąki oraz działki budowlane – właściciel jednej z nich będzie otoczony z panelami z trzech stron – i domy. Obawiają się także zrujnowania pięknego krajobrazu nie tylko Świerk, ale i okolicznych miejscowości, które od kilku lat żyją z turystyki: – Ten krajobraz jest więcej warty niż taka farma. Na nim zarabiamy pieniądze – mówi jeden z mieszkańców Świerk. Obawiają się także, że kiedy uchyli się furtkę dla jednej farmy, za chwilę cała wieś zostanie pokryta panelami.
Te wszystkie obawy zostały wyartykułowane podczas spotkania z wójt gminy Nowa Ruda Adrianną Mierzejewską i urzędnikami, które miało miejsce w środę, 14 czerwca br. w świetlicy wiejskiej w Świerkach. Przybyli na nie nie tylko mieszkańcy Świerk ale i Krajanowa, Bartnicy, Dworek – czyli miejscowości, które słyną z pięknych krajobrazów przyciągających turystów. Problem jednak w tym, że inwestycja powstaje na prywatnych gruntach, pieniądze inwestuje prywatny przedsiębiorca i gmina ma niewielkie możliwości jej zablokowania, chociaż wójt zapewniła, że rozumie doskonale argumenty mieszkańcowi że jest po ich stronie. Za co otrzymała od mieszkańców brawa.
– Fotowoltaika nie jest zła. Mamy ją na dachach swoich domów, ale są miejsca, gdzie takie farmy nie powinny powstawać. I takim miejscem są Świerki – mówiła podczas spotkania Adrianna Mierzejewska, dodając, że nie widzi tutaj tej inwestycji, a gmina będzie walczyć razem z mieszkańcami do końca. – Żeby było jasne, my nie blokujemy budowy farm fotowoltaicznych, bo w gminie są miejsca przeznaczone do tego, żeby można je było postawić i czerpać z tego korzyści. To miejsca, które są oddalone od zabudowań, które są zdegradowane – dodała A. Mierzejewska. – Natomiast tutaj rzeczywiście ma być ona w okolicach działek budowlanych. Świerki są miejscowością piękną krajobrazową i stanę zdecydowanie po stronie mieszkańców, bo jest ich dużo, wielu ma tutaj nieruchomości, chce sprzedać działki na zabudowę i myślę, że tutaj warto ich poprzeć i skorzystać z ich argumentów.

Na spotkanie zaproszeni zostali zarówno inwestor, jak i rolnik, który wydzierżawił mu działki. Niestety, nie skorzystali z zaproszenia. – Szkoda też, że nie ma tutaj rolnika, który na swoim terenie chciałby taką farmę umieścić, bo chcielibyśmy usłyszeć jego argument, a może w jakiś sposób mu pomóc wybrnąć z tej sytuacji albo zaproponować inną inwestycję, która pozwoliłaby mu osiągać dochody – mówi wójt gminy.
Przy budowie tak dużej farmy (a przypomnijmy, że jedna z największych, która do tej pory powstała w powiecie kłodzkim, czyli w Lądku-Zdroju, ma 1 MW) będzie potrzebna decyzja środowiskowa i jak przyznaje wójt gminy, to w niej widzą szansę na odstąpienie od budowy farmy w Świerkach: – Tutaj jest już udział społeczeństwa i będziemy próbować się tą decyzją środowiskową bronić, tymi petycjami mieszkańców, ilością głosów i argumentami, których używają – dodaje A. Mierzejewska.
Wszyscy liczą na to, że inwestor lub rolnik – sąsiad – po tym, jak zobaczą determinację mieszkańców, aby zablokować tę budowę, sami wycofają się z planowanej inwestycji. Niestety, takie sytuacje będą zdarzać się coraz częściej, bo jest coraz większe zainteresowanie budową w naszym rejonie dużych farm fotowoltaicznych. I będą zderzać się interesy inwestorów z interesem mieszkańców. Do sprawy powrócimy.
Joanna Żabska
Widok z działki wokół której planowana jest budowa wielkopowierzchniowej farmy fotowoltaicznej we wsi Świerki (fot. G. Urban).
Widok na fragment obszaru, na którym planowana jest budowa wielkopowierzchniowej farmy fotowoltaicznej we wsi Świerki, na drugim planie Wzgórza Włodzickie i Góry Sowie (fot. G. Urban).
Widok z działki bezpośrednio przed którą planowana jest budowa wielkopowierzchniowej farmy fotowoltaicznej we wsi Świerki (fot. W. Litwinowicz).
Widok z działki bezpośrednio przed którą planowana jest budowa wielkopowierzchniowej farmy fotowoltaicznej we wsi Świerki (fot. G. Urban).
Szanowny Panie Jacku Tuszyński…
Dziekune za cenne uwagi. Niemniej nie wszystkie podzielam. Ale temat powoli zgłębiam.
Nie było moją intencją oceniać Pana zaangażowanie polityczne. Nie mam prawa, a przede wszystkim zamiaru. Można to robić znając dokładnie poglady, a diabeł jest przecież w szczegółach pogrzebany.
Pozostaję zwolennikiem atomu no i oczywiście OZE. Niemniej uważam, że w Polsce OZE nie są w stanie zapewnić wystarczającej ilości energii.
Serdecz ie pozdrawiam.
A prad trzeba skądś brać i to coraz więcej
Wazniej niz skad jest kiedy i jak. W Niemczech kopca weglem mimo ze maja nadmiar pradu. Bo nie maja kabel polnoc/poludnie. Jak jest nadmiar pradu z wiatrakow na morzu lub solarow na poludniu wyrzucaja prad do smieci. W kazdym razie, naukowcy juz opracowali wszystko. Kazdy kraj ma miec wedle kalkulacji dana ilosc akumulatorow przeznaczone na swoje potrzeby zaleznie od klimatu w ktorym sie znajduje. Problem polega na tym „kiedy” ladowac akumulatory i „jak” dostarczyc prad z miejsc gdzie jest nadmiar do miejsc gdzie jest potrzebny.
Szanowny Panie Jacku.
Pozyskiwanie energii to sprawa apolityczna. Wymaga konsensusu ponad podziałami politycznymi. Jak i wiele innych np. system oświaty, zdrowia itp.Tych spraw nie da się rozwiązać w jednej kadencji. Niestety jakże czesto mierni politycy traca zasoby na walki wewnętrzne.
Pozyskiwanie energii w krajach takich jak Polska musi z natury rzeczy być różnorakie. A więc i atom, i EPS, i fotowoltaika, wiatraki itd….
Odnoszę wrażenie, że Pan się zafiksował na PiS. Każda partia, partyjka, peeselek itd. bez energii leży.
Nie da się w krótkim czasie odejść od węgla, gazu, generalnie kopalin.
I ludzie odpowiedzialni nie sypią piachu we własne tryby.
Zdrówka.
To nie prawda ze nie da sie w krótkim czasie odejść od węgla, gazu. Jak napisalem, w Chinach w ciagu jednego roku wylaczyli 1/2 elektrowni na wegiel. Ale… inwestycja w OZE kosztowala $1.5T USD. W Chinach taka dyskusja jak w Swierkach nie ma miejsca. Tam partia rozkazy wydaje i ludzie sa posluszni. Twierdzi pan ze sprawa energji jest apolityczna. Wystarczy porownac program PSL z programem PiS. Jeden program promuje gminy. Drugi oligarchow. Energia jest jaknajbardziej polityczna sprawa. Ja i tak bede glosowal na Konfederacje. W demokracji trzeba sie zastanowic co jest dla ciebie najwazniejsze. Dla mnie imigracja ludzi z poludnia jest wazniejsza niz energetyka, nowa S8.
PiS i oligarchowie chca budowac jedrownie i utrzymac gornikow. Co ma piernik do wiatraka? Czy solary sie oplaca wstawic polega bardziej na cenie pradu niz na jakosci slonca. Z wegla jest najdrozszy prad. Chiny w tym roku zamknely 50% elektrowni na wegiel. Australia juz prawie 100%. Z atomu tez jest bardzo drogi prad. Najtanszy prad jest z wiatrakow na morzu. Jesli wladza, wbrew zdrowego rozsadku, inwestuje w projekty drogiego pradu, to bedzie trzeba te inwestycje splacic. Bedzie drogi prad. Gdyby cena pradu byla tak jak gdzie indziej to w Polsce, gdzie jest zaledwie 150 dni w ciagu roku slonca, by sie nie oplacalo wstawiac solary.