O tym, jak pojawił się pomysł na książkę, jak wyglądała praca nad nią i czy będzie kontynuacja – z Tomaszem Duszyńskim, autorem kryminału retro „Glatz” rozmawia Tomasz Żabski.
„Glatz” to Pana pierwszy kryminał. Dotychczas dał się Pan poznać jako pisarz z gatunku fantastyki. Co sprawiło, że zdecydował się Pan wkroczyć na nowy teren?
Przymusiła mnie do tego historia, która powstała w mojej głowie, a która nie dawała mi spokoju. Narodził się tak wyraźny obraz Kłodzka i fabuły dziejącej się w tym mieście, że musiałem ją spisać. Ta historia opowiedziała się praktycznie sama, a że pojawiło się w niej kilka trupów i wojskowy śledczy, Wilhelm Klein prowadzący śledztwo, dlatego gatunkowo wyszedł z tego kryminał. W dodatku kryminał retro, ponieważ akcja powieści ma miejsce w 1920 roku. Na ten teren wkroczyłem bez obaw, lubię historię, kurz zakurzonych akt i archiwów, nie przepadam być może za krwawymi historiami, ale w tym wypadku pozwoliłem sobie w kilku momentach taką stworzyć.
Dlaczego „Glatz” czyli miasto Kłodzko stało się scenerią do tej powieści?
Na to pytanie trudno jest odpowiedzieć jednoznacznie. Nigdy nie jestem w stanie określić źródła swoich własnych pomysłów ze stu procentową pewnością. Po prostu pojawia się jakiś rozbłysk w głowie, który przybiera taką, a nie inną formę. Pojawia się obraz, postać lub scena. Tym razem był to kamienny most w Kłodzku i osoba profesora miejscowego liceum, który stał się świadkiem, na owym moście, makabrycznej sceny. Kłodzko nie pojawiło się w tym przebłysku bez przyczyny. Mój tato stąd pochodzi, ja spędziłem tu pierwsze cztery lata swojego życia, często też do Kłodzka powracałem.
Międzywojenne „Glatz” w Pana powieści jest bardzo szczegółowo opisane. Czytelnicy – zwłaszcza ci, którzy znają Kłodzko, mogą wręcz po nim „wędrować”. Ale do tego – jak sądzę – był potrzebny drobiazgowy „researching”. Jak to wyglądało?
Zamiar tej wędrówki po Kłodzku 1920 roku był zamierzony. Ten kryminał musiał być bardzo mocno osadzony w tamtych realiach, starałem się więc to zrobić w miarę wiarygodnie. Oczywiście kwerenda w Archiwum Państwowym w Kamieńcu Ząbkowickim i Wrocławiu była konieczna, ale nie uciążliwa. Sprawiła mi ogromną przyjemność, zwłaszcza odkrywanie tajemnic Kłodzka tamtego okresu. Podróż po dawnym Kłodzku umożliwiło mi zresztą sporo osób, tak z Muzeum Ziemi Kłodzkiej, jaki i Kłodzkiej Biblioteki Publicznej, oraz prywatnych fascynatów tego miasta, którzy użyczyli mi zbiór zdjęć dawnego Kłodzka, za co serdecznie dziękuję.
Kryminał „retro” w naszym kraju od jakiegoś czasu cieszy się dużą popularnością. Odzew na pańską powieść to potwierdza?
To pierwsze tygodnie od premiery powieści, jednak już widzę spore zainteresowanie tak kryminałem jak przede wszystkim Kłodzkiem. Znalazło się sporo czytelników, którzy odwiedzili to miasto po lekturze Glatz chcąc porównać swoje wyobrażenia z realną przestrzenią miasta. Myślę, że tych podróży będzie jeszcze więcej i to mnie bardzo cieszy. Przede mną szereg spotkań autorskich i rozmów, które będą promować tak powieść, jak i miasto Kłodzko. 29 maja pojawię się w Kleszczach Twierdzy Kłodzko o godzinie 18.00. Zapraszam na to spotkanie.
Wspomina Pan, że „Glatz” to początek cyklu. Zdradzi Pan coś więcej? Fakt, że kapitan Klein zatrzymał się w pałacu w Gorzanowie, ma z tym związek?
Mam nadzieję, że będzie to cykl. Nie jestem w stanie określić ilu tomowy, zależy to zapewne od zainteresowania czytelników. Centrum wydarzeń będzie w kolejnych tomach Kłodzko, choć bohaterowie, z którymi będziemy się spotykać zapewne zawędrują do innych znanych miejsc w kotlinie i na całej ziemi kłodzkiej. Gorzanów w przyszłości także się pojawi się w jednej z kolejnych powieści, z wątkiem mocniej rozbudowanym niż w pierwszym tomie Glatz.
Dziękuję za rozmowę. Zapraszamy na spotkanie z autorem 29 maja o godz. 18.00, miejsce: Twierdza Kłodzko
przeczytałam, czekam na następną książkę o Kłodzku
przeczytałam, czekam na następną książkę