O sprawie wyrzuconych do kontenera na śmieci w Bystrzycy Kłodzkiej psich noworodków od wczoraj jest głośno w mediach. Z pięciu szczeniaków przeżyły tylko dwa. Są już bezpieczne, tak jak i ich mama. Sprawczyni została aresztowana i wydawało się, że to szczęśliwy finał tej bulwersującej sprawy. Jak się okazuje ? to dopiero jej początek, bo psia rodzina, która powinna być już razem, nadal jest rozdzielona. Dwie fundacje powołane do opieki nad zwierzętami nie mogą dojść do porozumienia, gdzie będzie lepiej szczeniakom i ich mamie.
Szczeniaki wyrzucone do śmietnika
W niedzielę, 16 czerwca mieszkanka Bystrzycy Kłodzkiej usłyszała skomlenie wydobywające się z kontenera na śmieci przy ul. Starobystrzyckiej. Gdy zobaczyła, że w foliowej reklamówce znajdują się ślepe jeszcze szczeniaki, zawiadomiła policję. Z pięciu szczeniąt przeżyły tylko dwa. Policjanci od razu przewieźli maluchy do weterynarza, który udzielił im pomocy. Tego samego dnia rozpoczęły się poszukiwania osoby, która dokonała tego czynu. Dzięki zapisowi z monitoringu, w poniedziałek udało się namierzyć sprawczynię. Okazała się nią 35-letnia mieszkanka Bystrzycy Kłodzkiej, która pakując do foliowej torby pięć dopiero co urodzonych przez jej sukę szczeniąt i wyrzucając je na śmietnik, chciała w ten sposób pozbyć się kłopotu. Kobietę zatrzymano w policyjnym areszcie, usłyszała już zarzut znęcania się nad zwierzętami i grozi jej kara pozbawienia wolności do lat 3.

Psie noworodki w jeden fundacji, ich matka w innej
Na tym jednak sprawa się nie kończy, a właściwie zaczyna, bo cudem uratowane szczeniaki nadal nie są ze swoją matką. Weterynarz, do którego policjanci przywieźli w niedzielę znalezione na śmietniku psy, jeszcze tego samego dnia przekazał je pod opiekę Fundacji Mrunio. Wówczas nie wiadomo było, kto wyrzucił pieski do kontenera, czy znajdzie się ich matka się i sprawca. Jak wiadomo sprawczyni została złapana szybko, a we wtorek kobiecie, która dopuściła się tego nieludzkiego czynu, odebrano sukę. Decyzją administracyjną gminy matka uratowanych szczeniaków trafiła do Fundacji Pod Psią Gwiazdą, z którą Bystrzyca ma podpisaną umowę na tego typu interwencje. W zleceniu gminy pod opiekę fundacji miały trafić także dwa szczeniaki. Bystrzycki przedstawiciel Fundacji Mrunio szczeniaków jednak oddać nie chce, opiekuje się nimi w domu i mówi, że będzie im tutaj lepiej niż w schronisku. Dąży też do tego, żeby przejąć sukę i nieodpłatnie zaopiekować się całą psią rodziną. Z drugiej strony Fundacja Pod Psią Gwiazdą, poprzez wydaną przez gminę decyzję administracyjną, jest odpowiedzialna i za sukę i za szczeniaki. W ten sposób dwie fundacje nie mogą dojść do porozumienia, a matka i szczeniaki nadal są rozdzielone.
Batalia o psią rodzinę
Faktem jest, że to Fundacja pod Psią Gwiazdą otrzymała od gminy Bystrzyca Kłodzka zlecenie zajęcia się suką i szczeniakami i zabrania ich do schroniska. – We wtorek zapadła decyzja o odebraniu psa i na mocy tej decyzji zostaliśmy poproszeni o odbiór suki i szczeniąt i zabezpieczenie na czas postępowania karnego dotyczącego sprawcy tego czynu ? mówi Andrzej Olszewski z Fundacji Pod Psią Gwiazdą.
W sytuacjach takich jak ta, to gmina przejmuje odpowiedzialność za zwierzęta i zapewnia im opiekę do czasu wydania decyzji sądowej. A sprawy sądowe mogą trwać długo. – To jest bardzo płynny okres, bo może trwać 3 miesiące, a może też 1,5 roku. Wtedy mamy zwierzęta, których nie możemy oddać do adopcji ? mówi A. Olszewski.
We wtorek popołudniu przedstawiciele fundacji Pod Psią Gwiazdą pojechali do lecznicy, do której trafiły w niedzielę szczeniaki, gdzie usłyszeli, że zostały one już przekazane pod opiekę innej fundacji, której przedstawiciel, Aleksandra Ledowska (wcześniej opiekowała się bestialsko poparzonym Mikusiem) nie zgadza się na wydanie szczeniąt do schroniska. Od niedzieli karmi je co dwie godziny butelką. – Uratowałam im życie i nie chce im fundować pobytu w schronisku ? mówi pani Aleksandra. – One są maleńkie, nieszczepione, mają fachową opiekę przez całą dobę, stały dostęp do opieki weterynaryjnej. Po co je transportować i fundować im stres? Lepiej wziąć mamę do nas, ona potrzebuje domu, a nie boksu, jest po przejściach, nikt w schronisku nie poświęci im tyle uwagi co my. Schronisko to ostateczność, której w tym przypadku można uniknąć.
Dodatkowo pani Ola, powołując się na opinię weterynaryjną podkreśla, że nie jest wskazane, aby przenosić maleńkie, jeszcze ślepe szczeniaki w inne miejsce. – Nie mają odporności, od niedzieli karmione są zastępczym mlekiem, które nie ma przeciwciał, ich układ odpornościowy nie poradzi sobie z zagrożeniem w postaci wirusów i bakterii ? mówi A. Ledowska.
Z kolei przedstawiciele Fundacji Pod Psią Gwiazdą podkreślają, że na podstawie umowy z gminą, to ich fundacja odpowiedzialna jest za psy do czasu rozprawy. – Decyzje podejmuje burmistrz i wskazuje, która fundacja powinna się nimi zająć. Według umowy my jesteśmy odpowiedzialni za te psy, a nie możemy zapewnić im opieki – mówi A. Olszewski.
Fundacja kilka razy we wtorek i w środę w asyście policji przyjeżdżała, żeby odebrać szczeniaki. Bezskutecznie. – Rodzina powinna być razem, suczka ma mleko i potrzebuje szczeniaki, pieski będą miały zapewnioną opiekę weterynarza ? mówi Katarzyna Sowa z Fundacji Pod Psią Gwiazdą dodając, że od lat zajmują się takimi sprawami, znają się na tym i do tej pory żadne zwierze nie spotkała u nich krzywda.

Nikt nie chce ustąpić
Pani Ola, u której przebywają szczeniaki nie zgadza się na oddanie ich do schroniska, z kolei Fundacja nie zgadza się na oddanie psiej mamy do pani Oli. Sytuacja jest patowa. Obie strony są zdeterminowane i zamknęły się w swoich racjach, a psia rodzina nadal jest rozdzielona. Aleksandra Ledowska dzisiaj uruchomiła w sieci petycję ?Walczymy o odbiór psiej mamy ze schroniska i połączenie jej z malcami?, zbiera podpisy również w formie tradycyjnej, a Fundacja Pod Psią Gwiazdą, która również walczy o połączenie psiej rodziny informuje, że posiada już nakaz odebrania szczeniąt, chociaż do tej pory chcieli uniknąć siłowych rozwiązań. Przedstawiciele schroniska rozważają także złożenie zgłoszenia o znęcanie się nad zwierzętami.
Bój ludzi o psią rodzinę więc trwa. Pomiędzy dwiema fundacjami, które mają wpisane w statut ochronę i dobro zwierząt. Obie strony przedstawiają swoje racje, i jedna i druga strona chce dobrze, a jednak cudem uratowane maluchy i ich matka do tej pory nie są razem. Jak długo?
Joanna Żabska