O miłości i przyjaźni między kobietą i mężczyzną, o poświęceniu w związku dla drugiej osoby, o potrzebie większej wspólnoty wśród mężczyzn wyznających wspólne wartości, o dawaniu codziennego przykładu i wielu innych ważnych sprawach rozmawiano podczas rekolekcji prowadzonych przez znanego Salezjanina o. Dominika w dniach 23-27 listopada br. w Kłodzku
Przez te kilka dni franciszkański kościół był zapełniony po brzegi i ciężko było znaleźć siedzące miejsca , co zresztą nie dziwi, bo zakonnik jest nietuzinkową osobą. O. Dominik opowiadał o swoim życiu, o 25-letniej posłudze kapłańskiej oraz swojej przemianie i zrozumieniu drogi, którą wybrał. Chmielewski kilkanaście lat poświęcił treningowi sztuk walki, a zanim wstąpił do zakonu prowadził burzliwe życie. – Zawsze interesowała mnie realna walka na ulicy, ale po niesamowitym doświadczeniu jakie przeżyłem w Medjugorje postanowiłem swoją energię poświęcić innej walce. Walce z szatanem i duchowymi słabościami – podkreślał O. Dominik.
Przemiana w tym słynnym należącym do Bośni i Hercegowiny ośrodku pielgrzymkowym, o której wspominał zakonnik, była związana z mistycznym przeżyciem, którego wówczas doświadczył. Zmieniła ona całkowicie jego życie i nadała mu nowy kierunek. To właśnie wtedy postanowił wstąpić na drogę kapłańską. – Wchodzimy w niezwykle trudne czasy, dlatego musimy zakładać wspólnoty, żeby sobie nawzajem pomagać – mówił podczas rekolekcji zakonnik. Sam założył wspólnotę pod nazwą Wojownicy Maryi, wokół której zebrał osoby, które zdecydowały się wyjść ze swoich nałogów i determinującego ich zachowanie środowiska kibiców, alkoholików, uzależnionych od pracy, kolegów, pornografii. Pokazał im nowy cel. Przykładem, od którego w ogóle wyszedł o. Chmielewski był Mojżesz, człowiek niedowartościowany, o imieniu „nikt”, któremu Bóg powiedział: możesz wszystko Mojżeszu, ale tylko ze mną. I takie było przesłanie listopadowych rekolekcji, że człowiek tylko w oparciu o wiarę może osiągnąć najważniejsze w życiu cele.
ms
Nie mam wpływu na to co robi papież. Pedofilia powinna być wypalona. Nie znam tego wywiadu z CNN, ale uważam, że zboczenia są wszędzie tylko patologią. Także w Kościele. Mam kilkoro znajomych w Afryce, którzy są tam misjonarzami i misjonarkami i uważam ich za normalnych ludzi, którzy wierzą w swoją religię…w Jezusa czy w Maryję…są dobrymi ludźmi, którzy na codzień pomagają biednej Afryce, a nie tylko w drodze wyjątku…z tych których znam żaden nie jest skażony zboczeniem…
Google „Luk Delft” jesli chcecie sie dowiedziec z kim macie tu doczynienia. Jest to organizacja ktora przemyca ksiedzow pedofilow z Europy do Afryki. W wywiadzie z CNN kosciol katolicki oficialnie twierdzi ze papierz nie ma na to wplywu i myje swoje rece tej sprawy. Slicznie!
Po pierwsze „do czynienia” pisze się osobno. Pisze się także nie księdzów tylko księży. No i oczywiście papież pisze się przez ż a nie rz. Zresztą działania zakonnika wspomnianego w tekście mają się nijak do tego co Pan pisze. Ale jeśli znajdziemy przypadki pedofilii w Kościele uważam, że powinniśmy karać je z całą surowością prawa. Na przykład spędzenie 30 lat za kratami jest całkiem sensownym rozwiązaniem…
To jak wytlumaczysz wywiad w CNN? Dzisiaj, czyli tydzien temu ta rozmowa miala miejsce. Mlody murzyn z ojcem tlumaczy jak Padre Luk w zamian za telefony i ciuchy mu pozwolil pakowac czekolade. Problem kosciola jest ze organizacja jest wazniejsza niz podstawowa moralnosc. Jesli papierz twierdzi ze nic nie moze poradzic to klamie. Wywalic dziadow na bruk i stwierdzic ze Salizianie nie sa Katolicy i koniec zakonu czy zrzeszenia czy co kolwiek to jest ta wasza grupa. Jak to sie stanie to nastepna zrzeszona grupa Katolicka przemysli czy warto swoich kryc i swoim pomagac.