Mową końcową prawników zakończyła się w czwartek, 19 października br. w Wydziale Karnym Sądu Rejonowego w Kłodzku sprawa przeciwko Remigiuszowi R., członkowi Akademii Przygody, oskarżonemu o użycie przemocy wobec funkcjonariuszy publicznych. Sąd ogłosi wyrok 2 listopada.
Remigiusz R. oskarżony został o czyn z art. 224 par. 2 Kodeksu Karnego w związku z art. 157 par. 2 kk w związku z 11 par. 2 kk – użycie przemocy w stosunku do funkcjonariuszy publicznych. Sprawa, która właśnie ma swój finał ma w sądzie, dotyczy głośnych wydarzeń sprzed roku, które miały miejsce w Twierdzy Kłodzkiej, a zakończyły się interwencją policji i pogotowia ratunkowego. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyły wówczas na policję dwie urzędniczki oraz funkcjonariusz Straży Miejskiej, którzy zostali poszkodowani podczas zdarzenia. Sprawą ostatecznie zajął się prokurator i trafiła na wokandę sądową.
Przypomnijmy, 20 października 2022 r. podczas próby przeprowadzenia kontroli i przejęcia przez powołaną przez burmistrza Kłodzka komisję nieruchomości na terenie Twierdzy Kłodzko, użyczonych na 20 lat stowarzyszeniu Akademii Przygody, doszło do awantury. Według członków stowarzyszenia działanie urzędników było bezprawne, własnymi ciałami bronili zatem dostępu do użyczonych obiektów w twierdzy. Podczas próby przecięcia „gumówką” kłódki do jednej z kazamat, bronionej przez członka AP, Remigiusz R. skoczył w grupę stojących tam osób, w której byli pokrzywdzeni – urzędniczki oraz strażnik miejski.
Zobacz: Szarpania i interwencja policji oraz pogotowia to efekt wizyty gminnej komisji w części kłodzkiej twierdzy
W czwartek, 19 czerwca br. sąd zakończył postępowanie w tej spawie, a swoje przemowy końcowe wygłosili oskarżyciel posiłkowy – kierownik Wydziału Gospodarki Mieniem Bogumiła Bahranowska-Piszko i jej pełnomocnik, Marcin Trzeciak. Jak podkreśliła urzędniczka, tego dnia wypełniała swoje obowiązki służbowe, a zachowanie oskarżonego było niewspółmierne do sytuacji. Przypomniała, że kiedy na nich skoczył, włączona pilarka przeleciała jej tuż obok twarzy. – Chcę, żeby po tej sprawie żaden urzędnik nie czuł się zagrożony – mówiła B. Bahranowska-Piszko. Z kolei jej pełnomocnik, mecenas Marcin Trzeciak, podkreślił, że gmina już po raz kolejny próbowała dostać się na teren, który do niej należy, a w umowie ze stowarzyszeniem jest zapisane, że właściciel ma prawo wejść na swój teren: – Mamy grupę ludzi, która zabarykadowała się na twierdzy – mówił M. Trzeciak. Podkreślił, że oskarżony skoczył na plecy ludzi – i tu mecenas pozwolił sobie nawet na obrazowe porównania, opisując, że skoczył on „jak lampart”, a osoby, które widać na filmie ze zdarzenia (członków stowarzyszenia, którzy nagrywali filmy), nazwał ”koczowniczo-plemienną sektą”. – Po 20 latach stwierdzili, że to ich twierdza i nikt tam nie wejdzie – zakończył pełnomocnik, wnioskując o karę pozbawienia wolności na 1 rok w zawieszeniu na 2 lata.
Z kolei obrońca oskarżonego nie zgadzał się z przedstawionym przez pełnomocnika przebiegiem, określając przedstawione przez niego argumenty jako „relatywizm i demagogię”. Jak twierdził mecenas, druga strona dokonywała czynności egzekucyjnych, a to może robić tylko sąd i komornik. Jak podkreślił, po pojawieniu się tego dnia w twierdzy pełnomocnika Akademii Przygody, zmieniono „przejęcie” na „inwentaryzację”: – To intratna nieruchomość po pracy włożonej przez Akademię Przygody i chcieli ją przejąć – mówił mecenas oskarżonego. – Jeśli jest spór, niech go rozstrzygnie sąd – dodał, odnosząc się do wydarzeń w twierdzy sprzed roku. Podkreślił, że sprawę tę należy rozpatrywać jako uniemożliwienie bezprawnego przejęcia nieruchomości i żeby skarżyć kogoś, to uderzenie musi mieć znamiona umyślnego. Zawnioskował o uniewinnienie. Głos zabrał także Remigiusz R., który podkreślił, że obiekt jest martwy, dopóki życia mu nie nada energia i pieniądze zaangażowanych osób, a Akademia Przygody pracuje tu z młodzieżą od 20 lat. Jak powiedział, jest to nierówna walka i „dojeżdżanie”.
Na tym zakończyło się postępowanie przed sądem. Wyrok ma zostać ogłoszony 2 listopada br.
Joanna Żabska
Zobacz też:
Witajcie komentatorzy, ptysie kolorowe, cudaki straszebne….
A mojego garnka ze złotem i tak nie znaleźli.
Komentujcie dalej…
Beka, że aż…. Uczestnicy to duuże dzieciaki.
Po dwa paski na dupę i nie zawracać du…. sądowi, promuraturze…
I taserem po worku.
Pracują tam z młodzieżą? Remigiusz ma rację po części. „Obiekt jest martwy” to jest prawda. Młodzież to tam na chwilę ściągneli jak się głośno zaczęło robić. A tak to stał lata i nikt tam nic nie robił conajmniej 10lat.
Kilkanaście lat temu pomysł był dobry i zaistniał. Zrobiono trochę pożytecznych rzeczy, ale tak jak szybko przyszło zainteresowanie – tak samo szybko wszystko siadło. Trudno właściwie powiedzieć dlaczego. Od lat żadnych śladów aktywności nie było w sieci. Nie mówiąc o bieżących sprawozdaniach, także finansowych. Więc to chyba jakiś twór – widmo i kto wie, czy nie wymaga bardziej dogłębnego zainteresowania ze strony właściwych instytucji. Odcinać kupony można rok, dwa, ale nie kilkanaście. Coraz mniej ludzi pamięta, że kiedyś taka inicjatywa w ogóle była.
Normalnie tak się rzucali na tą bramę i bronili dostępu jakby tam w środku siedział chemik w masce i odparowywał C9H13N.
Na ul. Łukasińskiego mają budynek który był przeznaczony na siedzibę „Akademii Przygody” , a przez ZANIECHANIE z Ich strony doprowadzili ten budynek do KOMPLETNEJ RUINY.
Jeszcze ich nie pogonili z tej twierdzy?