8 maja br. na kłodzkim stadionie miejscowy klub MKS Nysa podejmował Orła Lubawkę w ramach 25 kolejki IV Ligi Dolnośląskiej. Mecz zakończył się podziałem punktów 1:1, a strzelcami bramek byli dla Orła – Konrad Zwolenik, natomiast dla Nysy – Adam Bońkowski. Dla naszej drużyny to kolejny mecz z gatunku” o życie”, czyli o pozostanie lub spadek z IV ligi.
Do meczu Nysa przystąpiła w mocno okrojonym składzie, bez kontuzjowanych: Tomasza Pierzchalskiego, Piotra Satanowskiego, a na domiar złego podczas rozgrzewki urazu doznał Mykhalio Kolesnyk, natomiast wracającemu do gry po dwutygodniowej przerwie Mikołajowi Kotfas odnowiła się kontuzja. Pierwsza połowa meczu rozpoczęła się od mocnego uderzenia przyjezdnych. Już w 2 min. meczu drużyna Orła Lubawka powinna zdobyć pierwsza bramkę, jednak na szczęście dla nas będący w doskonałej sytuacji na linii 5 metra napastnik Orła przeniósł piłkę nad poprzeczką. W kolejnych minutach niewiele się działo, a bramkarze obu ekip nie mieli zbyt wiele pracy. W 28 min. pierwsza dogodna sytuacja Nysy, jednak zbyt lekko uderzył będący w dogodnej sytuacji Jakub Kierkiewicz. Pech drużyny trenera Konowalczyka nie odpuszczał, bo w 30 min. boisko z powodu kontuzji opuścić musiał kapitan naszego zespołu – Dawid Ciupider, a w jego miejsce wszedł młodzieżowiec Nysy Dawid Siekaniec. Tuz przed gwizdkiem sędziego na przerwę, kolejną dogodną sytuację zmarnowali piłkarze z Lubawki, a to za sprawą dobrej postawy naszego golkipera Bartłomieja Gawdanowicza. Pierwsza część meczu zakończyła się zatem bezbramkowym remisem.
Druga część meczu mogła by zadowolić nawet najbardziej wybrednych kibiców, których niestety z powodu pandemii zabrakło na dzisiejszym spotkaniu. Już w 47 min. swoją dogodna sytuację powinien był wykorzystać Jacek Cebulski. Jak mówi stare piłkarskie porzekadło: niewykorzystane sytuację się mszczą, bo już w następnej minucie to Orzeł, za sprawą Konrada Zwolenika, wyprowadził swój zespół na prowadzenie. W 53 min. mogło być jeszcze gorzej, sędzia zawodów podyktował rzut karny dla piłkarzy z Lubawki. Przyjezdni jednak zmarnowali swoją szansę dwukrotnie. Przy pierwszym strzale nasz bramkarz obronił, ale że w momencie strzału nie stał na linii bramkowej, w związku z powyższym sędzia zmuszony był powtórzyć „11”. Także i tym razem górą był Bartłomiej Gawdanowicz, chroniąc tym samym nasz zespół przed utrata drugiej bramki. Warto także odnotować strzał Orła z 57 min, bo przed utratą bramki uratował nas słupek. Od tego czasu do głosu zaczęli dochodzić piłkarze Nysy, co już w 60 min. meczu udokumentował Adam Bońkowski strzałem z ostrego konta w długi róg bramki, nie dał szans golkiperowi przyjezdnych i doprowadził do remisu 1:1. W 74 min. dobrą sytuacje wypracował grający trener Nysy Krzysztof Konowalczyk, który chwilę wcześniej pojawił się na placu gry, jednak i tym razem dobrego podania nie wykorzystał Jacek Cebulski. Ten sam zawodnik za sprawą dobrze dysponowanego w tym dniu bramkarza z Lubawki nie wykorzystał swojej kolejnej dobrej sytuacji w 83 min. meczu będąc „oko w oko” z bramkarzem Orła. Kolejny raz w tym dniu szczęście nam nie sprzyjało, gdyż za drugi swój faul kolejną żółtą, a w konsekwencji czerwona kartkę otrzymał nasz stoper Filip Barski. Zatem od 85 min. przyszło grać nam bez jednego zawodnika. Jednak już w 90 min. meczu, także boisko z powodu czerwonej kartki opuścić musiał gracz Lubawki Tomasz Szyszka, a stan rywalizacji się wyrównał. W doliczonym czasie gry powinno być 2:1 dla Nysy. Po koszmarnym błędzie obrony Orła do piłki dopadł nie mający w tym dniu szczęścia Jacek Cebulski i będąc w wyśmienitej sytuacji nie wykorzystał prezentu przyjezdnych. Mecz zakończył się remisem 1:1.
Dla zespołu MKS Nysa Kłodzko taki wynik to jak porażka, albowiem strata do miejsca gwarantującego utrzymanie w lidze wzrosła do 8 punktów. W kolejny tygodniu czeka nas pauza, a już w środę 19 maja br. nasz zespół rywalizował będzie na boisku Mechanika Brzezina. Natomiast 22 maja br. w Kłodzku nasz zespół podejmował będzie MKP Wołów i wszystko wskazuje na to, że mecz odbędzie się już z udziałem publiczności, na co serdecznie już dzisiaj zapraszamy.
Tekst: Paweł Kotfas/Zdęcia: Maciej Sergel