Kłodzko. Po raz pierwszy w historii organizacji Lwa Kłodzkiego w tym roku nie odbędzie się on w Kłodzku. Termin przeniesiony został na lipiec, a start i meta przewidziane są w Starym Wielisławiu.
Lew Kłodzki to najstarsza impreza rajdowa w Kłodzku – w przyszłym roku obchodzić będzie okrągły jubileusz 50-lecia. Od wielu lat wpisana była w majowy kalendarz wydarzeń sportowych z okazji obchodów Dni Kłodzka. Tegoroczna 49. edycja Lwa Kłodzkiego ominie jednak Kłodzko. Dlaczego? Bo, jak mówią organizatorzy, od pewnego czasu mają wrażenie, że ten rodzimy kłodzki rajd nie jest mile widziany przez władze miasta.
Już w zeszłym roku między organizatorem – Automobilklubem Ziemi Kłodzkiej a Urzędem Miejskim w Kłodzku iskrzyło. Powodem były m.in. pieniądze. W ubiegłym roku miasto po raz pierwszy nie dołożyło się finansowo do organizacji imprezy. – Oczekiwaliśmy wsparcia finansowego, bo Lew Kłodzki rozgrywany był w ramach obchodów Dni Kłodzka ? mówi Grzegorz Syryca, dyrektor rajdu. – Jesteśmy stowarzyszeniem, działamy na podstawie datków i tego, co uda się uzyskać od sponsorów. Rajd zawsze był dobrą promocją miasta ? dodaje. W efekcie Lew Kłodzki wystartował co prawda w rynku, na Twierdzy Kłodzkiej rozegrano jedną z prób sprawnościowych, ale meta była już w Zieleńcu.
W tym roku miasto również nie dołożyło się finansowo do organizacji imprezy. Dodatkowo, jak mówi G. Syryca, pojawiły się też problemy z komunikacją. – W tym roku burmistrz nawet się ze mną nie spotkał, chociaż zabiegałem o to przez wiele tygodni. Dlatego w zarządzie podjęliśmy decyzję, że Kłodzko omijamy szerokim łukiem, mimo że impreza nazywa się Lew Kłodzki.
Do sytuacji odniósł się burmistrz Kłodzka, Michał Piszko, którego zapytaliśmy, dlaczego w tym roku Lew Kłodzki nie odbędzie się w mieście. – To jest pytanie do organizatorów ? odpowiada burmistrz. – My zaproponowaliśmy przygotowanie placu rynku i biura rajdu, wszystkie decyzje i zgody podjęte zostały w czasie. Niestety ze względu na brak środków nie wsparliśmy żadną kwotą finansową organizacji tego wydarzenia ? mówi M. Piszko i dodaje: – Mam nadzieję, że Kłodzko nie żegna się na stałe z Lwem Kłodzkim, na chwilę obecną wszystko jest w rękach organizatorów AZK.
G. Syryca mówi, że to przykra sytuacja, ale szkoda zaprzepaszczać wieloletnią tradycję Lwa Kłodzkiego. Rajd zorganizują więc tam, gdzie go chcą, bo oprócz pieniędzy, bardzo ważna jest też dobra współpraca z różnymi podmiotami, w tym z władzami, przy organizacji rajdu samochodowego, który zalicza się do imprez o podwyższonym ryzyku. – W tym roku wspomaga nas wójt gminy Kłodzko, burmistrz Radkowa, Kudowy Zdroju, Dusznik Zdroju i Stowarzyszenie Zieleniec ? mówi Syryca.
W tym roku Lew Kłodzki będzie miał więc start i metę w Starym Wielisławiu. Odbędzie się 20 lipca i przyjmie formułę jazdy konkursowej, otwartej dla każdego chętnego. – Wracamy do korzeni i chcemy organizować Lwa Kłodzkiego na wzór lat 80-tych, gdzie każdy mógł sprawdzić swoje umiejętności prowadzenia pojazdu, a nie tylko przyglądać się z boku ? mówi dyrektor rajdu.
Trasa będzie miała łącznie 80 km długości i poprowadzi malowniczymi zakątkami ziemi kłodzkiej przez: Stary Wielisław, Suszynę, Wambierzyce, zalew w Radkowie, Karłów, Kudowę Zdrój, Zieleniec. Po drodze odbędzie się kilka prób sprawnościowych.
Joanna Żabska
[Foto: Próba sprawnościowa podczas Lwa Kłodzkiego na Twierdzy Kłodzkiej w zeszłym roku. Źródło: Automobilklub Ziemi Kłodzkiej]