Wracamy do sprawy zagryzionego w nocy z 16 na 17 lipca br. konia, który przebywał na ogrodzonym pastwisku w Lutyni w gminie Lądek Zdrój. Według inspektorów RDOŚ sposób uśmiercenia i pozostawione ślady wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że ataku dokonały wilki. Gospodarz jednak odszkodowania nie dostanie.
O sprawie tej informowała w lipcu Telewizja Sudecka, która pojawiła się na miejscu zdarzenia (materiał publikujemy niżej). 14- letnią klacz gospodarz znalazł martwą rano na pastwisku. Od razu o zdarzeniu powiadomiona została Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska we Wrocławiu, która zajmuje się wypłatą odszkodowań za szkody wyrządzone w pogłowiu zwierząt gospodarskich przez gatunki objęte ochroną prawną, w tym m.in. przez wilki. – W dniu 17 lipca br. otrzymano zgłoszenie dotyczące zagryzionego konia w miejscowości Lutynia gm. Lądek-Zdrój, które według osoby zgłaszającej dokonały wilki. Pracownicy Dyrekcji w tym samym dniu dokonali oględzin szkody w obecności pełnomocnika poszkodowanego. Potwierdzono, iż 1 szt. konia zimnokrwistego – klacz w wieku 14 lat -została zabita w nocy w wyniku ataku drapieżnika, którym był najprawdopodobniej wilk – informuje Rafał Klodek, Naczelnik Wydziału Ochrony Przyrody i Obszarów Natura 2000 z RDOŚ we Wrocławiu.
RDOŚ nie przeprowadził jednak szczegółowych badań, w tym m.in. badań genetycznych, które potwierdziłyby, że bez wątpienia klacz uśmierciły wilki, ponieważ na miejscu inspektorzy stwierdzili, że odszkodowanie i tak się nie należy, bo koń w nocy przebywał na pastwisku – co prawda otoczonym pastuchem elektrycznym – jednak zwierzęciu nie zapewniono bezpośredniej opieki. – Sposób uśmiercenia ofiary i ślady na pastwisku wskazywały na wysokie prawdopodobieństwo, że ataku dokonały wilki. Nie pobierano materiału do badań genetycznych – organ szacujący szkodę nie ma takiego obowiązku, więc są one wykonywane jedynie wtedy, kiedy jest to kluczowe do uznania kwestii czy odszkodowanie przysługuje. W przypadku tej sprawy nie było takiej konieczności – informuje R, Klodek. Po oględzinach miejsca, gdzie znaleziono zagryzioną klacz i rozmowie z pełnomocnikiem poszkodowanej osoby ustalono, że w nocy z 16 na 17 lipca br. w godzinach od godz. 20:47 do godz. 4:36 nie zapewniono bezpośredniej opieki nad klaczą, stąd też odszkodowanie nie przysługuje.
Przypomnijmy, w tym roku już czterokrotnie RDOŚ potwierdził, że ataku na zwierzęta gospodarskie w naszym powiecie dokonały wilki. Pierwszy raz miał miejsce w lutym br. w Stoszowicach w gminie Szczytna, gdzie wilki przetrzebiły stado w hodowli danieli. Kilka dni później wróciły i sytuacja się powtórzyła, a trzeci raz miał miejsce w marcu. Badania genetyczne przeprowadzone przez RDOŚ potwierdziły, że były to wilki Canis lupus. Gospodarz jednak nie otrzymał odszkodowania z tych samych powodów, co hodowca z Lutyni. Kolejny potwierdzony przez RDOŚ atak wilków miał miejsce w maju br. w Białej Wodzie (w gm. Bystrzyca Kłodzka) – ich ofiarą padło wówczas kilkanaście sztuk owiec.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska przed tymi zdarzeniami nie miała informacji o powiększającej się populacji wilków w Sudetach na naszym terenie. W sytuacji coraz częściej pojawiających się ataków tych znajdujących się pod ochroną drapieżników, na zwierzęta gospodarskie, RDOŚ ma w planach policzenie populacji wilków w Sudetach (pisaliśmy o tym TUTAJ).
Po kilkudziesięciu latach wilki wróciły w Sudety i musimy nauczyć się z nimi koegzystować – dotyczy to zwłaszcza hodowców zwierząt. Warto więc zapoznać się z informacjami publikowanymi przez RDOŚ o tym, w jaki sposób zabezpieczyć zwierzęta gospodarskie, żeby zminimalizować ryzyko ataku wilków lub dochodzić odszkodowania od Skarbu Państwa: Szkody od wilków, Postępowanie w przypadku wystąpienia szkód wyrządzonych przez wilki, Czy taki wilk straszny, jak go malują?
Do tej pory nie odnotowano przypadków ataku wilków na ludzi i jak mówią leśnicy, wilki unikają spotkania z ludźmi, inspektorzy z RDOŚ apelują jednak, żeby wszelkie pojawienia się wilków na terenach zamieszkałych, które mogą stanowić niebezpieczeństwo, niezwłocznie zgłaszać bezpośrednio do wójta, burmistrza, na policję lub do straży miejskiej.
Joanna Żabska
Fot. Telewizja Sudecka
Joanna Żabska
