Miasto Kłodzko ponownie wystąpiło o wydanie decyzji na odłów i – tym razem – uśmiercenie dzików. Po tym, jak na ich odłów i wypuszczenie w innym miejscu nie zgodził się łowczy z Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Wałbrzychu, powołując się na ASF i wydając po kilku tygodniach decyzję odmowną. Procedury trzeba więc rozpocząć od nowa, tymczasem coraz większe stado dzików jest coraz bardziej śmiałe.
O sprawie stada dzików, które regularnie dewastują mienie i zastraszają mieszkańców obrzeży Kłodzka, pisaliśmy już wiele razy. Można powiedzieć, że jest jak turecki serial: ciągnie się długo, są momenty nasilenia akcji, żeby za chwilę ponownie wrócić do stałej fabuły. Tyle, że nie do śmiechu jest już pani Krystynie z Owczej Góry, której ogródek pod domem regularnie wieczorami nawiedza około 20 sztuk dzików, zamykając kobietę w domu na długie godziny, czy mieszkańców ulicy Śląskiej, gdzie stada dzików w biały dzień ryją przy powiatowej drodze i chodniku, nie mówiąc o mieszkańcach ul. Żeromskiego, Sienkiewicza, Korczaka, czy ostatnio mieszkańcach dużego osiedla przy ul. Malczewskiego, którzy przecierali oczy ze zdziwienia, kiedy zobaczyli dzika zażywającego kąpieli na wodospadzie Nysy Kłodzkiej przy popularnej promenadzie spacerowej, prawie w centrum miasta.
Czy fakt, że z roku na rok stado dzików jest coraz liczniejsze i coraz śmielsze, wchodzi głębiej do centrum miasta i za chwilę mogą buszować po śmietnikach w starówce, zmienia cokolwiek w procedurach? Nie. One idą swoim trybem – chociaż trzeba przyznać, że wiele zależy od uprzejmości, życzliwości i chęci załatwienia sprawy bez tzw. „zbędnej zwłoki” na poszczególnych etapach. Tego, wydaje się, zabrakło w przypadku kłodzkim. 30 września br. miasto Kłodzko wystąpiło o pozwolenie na odłów 40 sztuk dzików – humanitarnie chciało je wyłapać do specjalnych klatek i wypuścić daleko w lesie. Z dzikami sprawa wygląda tak, że są one własnością skarbu państwa, więc chociaż mnożą się na potęgę na obrzeżach miast, to skarb państwa nie za bardzo nimi się interesuje. Zająć się problemem musi samorząd – oczywiście przeznaczając na to niemałe pieniądze z własnego budżetu. Co więcej, w miastach nie można po prostu odstrzelić dzików, bo budynki mieszkalne, bo ludzie, bo zbłąkany pocisk może spowodować tragedię. Dziki więc trzeba wyłapać. I albo zabić albo wywieźć do lasu, gdzie już będą mogli zająć się nimi np. myśliwi.
Problem w Kłodzku polega na tym, że wniosek, który został skierowany do starostwa powiatowego – bo to organ, który wydaje tego typu pozwolenia w imieniu skarbu państwa – i który rzeczywiście rozpoczął procedurę bez tzw. „zbędnej zwłoki”, chcąc załatwić ją szybko, to sprawa na kilka tygodni utknęła w Zarządzie Okręgowym Polskiego Związku Łowieckiego w Wałbrzychu. Bo – jak dowiadujemy się w starostwie powiatowym – prawo stanowi, że w sprawie dzików musi zostać zawarte porozumienie z PZŁ. W przypadku Kłodzka główny łowczy z Wałbrzycha dość długo myślał w tym temacie, zasięgnął nawet opinii w Ministerstwie Klimatu i Środowiska oraz w Państwowej Inspekcji Weterynarii w Warszawie i 1 grudnia br. skierował do starostwa powiatowego decyzję negatywną na odłów dzików i ich wywóz. Powód? Wirus ASF: – W opinii Wydziału Łowiectwa w Departamencie Leśnictwa i Łowiectwa w Ministerstwie Klimatu i Środowiska oraz Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej, w aktualnej sytuacji epizootycznej związanej z rozprzestrzenianiem się wirusa ASF oraz działaniami podejmowanymi na rzecz redukcji liczebności i zagęszczenia populacji dzików, odłów dzików na terenach miejskich w celu ich przetransportowania i wypuszczenia na wolność na obszarze obwodów łowieckich jest niedopuszczalny i sprzeczny z aktualnie obowiązującymi przepisami prawa – czytamy w wydanej przez przewodniczącego Zarządu Okręgowego PZŁ w Wałbrzychu, Huberta Drzewieckiego decyzji w sprawie dzików.
Miasto Kłodzko – nie mając innego wyjścia – już wystąpiło do starosty powiatowego z wnioskiem o zezwolenie na odłów redukcyjny dzików wraz z uśmierceniem i utylizacją zwłok. Oczywiście, będzie to kosztowało zdecydowanie większe pieniądze. Czy tym razem uda się otrzymać pozwolenie „bez zbędnej zwłoki” i sprawa znowu nie utknie gdzieś po drodze? Bo – przypominamy – to nie problem przepisów, urzędów czy urzędników, myśliwych – ale realny problem mieszkańców powiatowego miasta.
Sprawie będziemy się uważnie przyglądać.
Tematem dzików w Kłodzku zajmujemy się regularnie od 3 lat. Opisujemy dramaty, strach i bezsilność ludzi. I prośby o pomoc. Poniżej kilka materiałów, które ukazały się na naszym portalu w tym czasie.
Joanna Żabska
Ul. Graniczna w Kłodzku, wrzesień 2019 r. Pani Aleksandra boi się wychodzić z domu, bo dziki żerują pod jej domem
Dziki problem Kłodzka. Ludzie boją się wychodzić z domu
Ul Sienkiewicza, styczeń 2020 r. Dzik w środku osiedla domów jednorodzinnych zjada resztki ze śmieci:
Dlaczego dziki dobrze czują się w mieście? Ten film nakręcony w Kłodzku daje do myślenia
Październik 2021 r. Dziki zabiły psa broniącego posesji na ul. Śląskiej w Kłodzku
Kłodzko: coraz liczniejsze stado dzików żeruje przy ul. Śląskiej. Ich ofiarą padł pies broniący domu
2021 r. – dziki żerujące w biały dzień przy chodniku przy ul. Śląskiej
2021 r. Stada dzików w okolicy ul. Śląskiej:
Listopad 2022 r. Pani Krystyna z Owczej Góry wieczorami zamknięta jest w domu, bo w jej ogródku – a raczej na tym, co pozostało z jej ogródka, żeruje wieczorami ponad 20 dzików.
Koniec listopada, promenada spacerowa nad Nysą Kłodzką
Kłodzko: w niedzielny poranek dzik „zażywał kąpieli” w Nysie Kłodzkiej przy wodospadzie [FILM]
Pani Krystyna posiada ogrodzenie? Widząc zdjęcia co zrobiły dziki śmiem twierdzić że teren posesji jest nie ogrodzony. Dzik nie potrafi czytać i nie wie że ten grunt należy do kogoś. Populacja wilka wzrasta i zwierzyna jest wypychana z lasu na tereny zamieszkałe. Szkody będą większe bo Wika przybywa na naszym terenie.
Tak, pani Krystyna posiada ogrodzenie, ogrodzony ma cały ogród, ale co z tego, skoro dziki zrobiły kilkanaście dziur w siatce? Koszt wymiany ogrodzenia to 40 tys. zł, na o nie stać starszej kobiety. Nikt nie chce pani Krystynie oddać pieniędzy za szkody.