Mieszkańcy ulic Granicznej, Rajskiej, Warty, Owczej Góry i nawet osiedla Warszawy Centrum w Kłodzku mają duży problem. Z dużym i licznym zwierzem. Stado dzików pustoszy ich ogrody, podchodzą pod okna domów, zaglądają do aut. Strach wyjść z domu, nie mówiąc już o szkodach, jakie robią zwierzęta w ogrodach.
Pani Aleksandra z ul. Granicznej przyznaje, że czuje się całkiem bezradna. Wczoraj w nocy stado dzików spustoszyło prawie cały ogród, niszcząc przy tym meble ogrodowe. Jak mówi, z dzikami żyją od dawna, bo to obrzeża miasta i lasy są niedaleko. Do tej pory szkody, które robiły zwierzęta na ich posesji były niewielkie i likwidowali je własnymi siłami na bieżąco, żeby nie mieszkać na „ryjowisku”. Wczorajsza noc jednak przerosła ich możliwości szybkiego uporządkowania terenu. I cierpliwość.
Okazuje się, że ten rejon Kłodzka upodobało sobie stado dzików, które obecnie liczy już około 20 sztuk, a może być ich nawet więcej. Podchodzą pod okna domów nawet w dzień, ale najgorsze są wieczory i noce. Ludzie boją się wracać po ciemku do domu, czy pójść do samochodu. Zwierzęta nie obawiają się ludzi, zaglądają ciekawie w okna auta. – Urząd Miasta serdecznie nam współczuje i na współczuciu pomoc się kończy. Urzędnicy „uspokajają”, że to taki okres. Zostaliśmy odesłani do Koła Łowieckiego, które uważa, że terenem miejskim się nie zajmuje i odsyła z powrotem do Urzędu Miasta – mówi pani Ola. I w ten sposób koło się zamyka. – Urzędnicy w mieście obiecują zastraszanie zwierzyny petardami hukowymi, a w urzędzie gminy mówią, że takie działanie miasta jest niezgodne z prawem, bo nie wolno zastraszać zwierzyny.
I co w takiej sytuacji ma zrobić zwykły obywatel? Nie wiadomo. Pani Ola próbuje uzyskać pomoc wszędzie tam, gdzie się da. Napisała nawet pismo do wojewody. Nadal jednak z tym dzikim problemem pozostają sami. Dwa lata temu podobny problem mieli mieszkańcy Jurandowa w Kłodzku, którą to dzielnicę także upodobały sobie dziki. Przez kilka miesięcy ryły w ogródkach, aż miasto zleciło specjalnej firmie odłowienie ich do klatek. Do tej pory na Jurandowie jest spokój z dzikami. Czy pani Ola i inni mieszkańcy ul. Granicznej, Rajskiej, Warty i nawet Owczej Góry uzyskają pomoc?
Poniżej prezentujemy zdjęcia ogrodu w mieście po przejściu stada dzików. Do sprawy będziemy wracać.
Joanna Żabska