W piękny lipcowy wieczór, 2 lipca br. publiczność kolejnego koncertu Dolnośląskiego Festiwalu Muzycznego spotkała się w sanktuarium Matki Bożej Śnieżnej na Górze Iglicznej.
I było to spotkanie na najwyższym poziomie. Dosłownie i w przenośni. Dosłownie, bo na wysokości 781 m n.p.m., a nie będziemy się spotykać powyżej w tym sezonie DFM, a w przenośni, bo artystki przeniosły nas, słuchaczki i słuchaczy, w naprawdę wysokie rejony wykonawcze i interpretacyjne.
Zagrały dla audytorium dwie znakomite instrumentalistki tworzące Duet E&E, a reprezentujące środowisko łódzkiej Akademii Muzycznej: Ewelina Zawiślak – flet i Ewa Rzetecka-Niewiadomska – klawesyn. Co złożyło się na program wieczoru? Jak poszczególne kompozycje zbliżały publiczność do idei przewodniej bieżącego sezonu, czyli fragmentu wiersza J.W. Goethego „ponad szczytami cisza”? Usłyszeliśmy taki repertuar, który z jednej strony pokazał kunszt artystek, a z drugiej zgromadzonym przyniósł wiele różnorodnych emocji. W tym takie, które pozwalały na chwilę refleksji i wyciszenia. Były to m.in. Suita G oraz Ground c-moll Henry Purcella, następnie Sonata F-dur Daniela Purcella, z kolei Christopha Willibalda Glucka Danse de Champs Elysées z „Orfeusza i Eurydyki”, a także Sonata d-moll op. 5, nr 12 La Folia Arcangelo Corellego czy Johannesa Donjona Pan!
Specjalizujące się w muzyce najnowszej artystki zaproponowały więc program ze wszech miar klasyczny, który znakomicie się sprawdził i został przyjęty w pochodzącej z XVIII wieku świątyni. Muzyka, ciekawe wnętrze, piękny zachód słońca nad górami to spójny i prosty przepis na osiąganie ciszy ponad szczytami.
Na zakończenie relacji można z powodzeniem wykorzystać myśl, jaka pojawiła się w rozważaniach tuż po koncercie. Pod kościelnym sklepieniem, na ścianie łączącej nawę z prezbiterium, umieszczono grupę aniołów grających na różnych instrumentach na cześć Trójcy Świętej. Do anielskich harf, cytr, trąb i bębnów należałoby dołożyć jeszcze flet i klawesyn – to po koncercie Duetu E&E. I jak ktoś dodatkowo przypomniał – gitarę – a to po ubiegłorocznym występie w sanktuarium kwartetu gitarowego „Aighetta”. Pewnie kolejne koncerty w sanktuarium uzupełnią ten zestaw o następne instrumenty.
Mieczysław Kowalcze (fot. Andrzej Lemiesz)
No nareszcie Sanktuarium otworzyło swoje podwoje dla wiernych, turystów, zabłąkanych, rowerzystów. Jak widać nowy Gospodarz nie przegania nikogo. Chwała Panu Bogu. Szczęść Boże.