Były hotel „Astoria” w Kłodzku, który przez kilkanaście lat stał pusty i popadał w coraz większą ruinę, kilka tygodni temu został sprzedany. Z naszych informacji wynika, że kupił go developer z Krakowa, który od razu rozpoczął jego remont. Z budynku, który od kilku lat był nieformalną noclegownią bezdomnych, na początek wywieziono śmieci kilka ciężarówek śmieci, a obecnie nowy właściciel zabezpieczył pustostan i przystępuje do remontu dachu, który wymaga pilnej interwencji.
Jak dowiedziała się nasza redakcja, w Astorii nie zostanie reaktywowany hotel. Na razie inwestor nie chce ujawniać swoich planów, ale z naszych informacji wynika, że najprawdopodobniej powstaną tam powierzchnie usługowe. Remont budynku w centrum miasta wzbudza duże zainteresowanie mieszkańców Kłodzka, którzy pamiętają lata świetności obiektu, a potem długie lata popadania w ruinę, kiedy w zasadzie porzucony, pusty obiekt czekał na swoją drugą szansę.
jż
Takie zmiany systemowe od kilku lat funkcjonują. Niestety w latach kiedy był sprzedany hotel Astoria i budynki przy ul. Matejki, i ul.Zofii Stryjeńskiej, czy przy ul. Daszyńskiego takich obostrzeń nie było i mamy to co mamy.
Bardziej chodzi mi o to, co mogło by działać szybko i skutecznie, bez przewlekania postępowań administracyjnych, wielomiesięcznych odwołań, itp. Każdy budynek sprzed 1945 r. zbywany przez gminę, czy skarb państwa obligatoryjnie pod nadzorem konserwatora zabytków, opracowany razem z potencjalnym nabywcą harmonogram prac z określeniem ich w czasie, kontrola na bieżąco przez konserwatora czy nabywca wywiązuje się z tego i jeśli nie – to krótka ścieżka administracyjna i fora ze dwora. Oprócz tego przy zakupie ustanowienie zabezpieczenia – kaucji, która przepadnie, jeśli nabywca będzie rujnował obiekt. Oprócz tego ograniczenia na hipotece, zapobiegające odsprzedaży firmom – córkom, tworzonym przez patodeweloperów, którzy robią fikcyjne transakcje zyskując na czasie, kiedy stan obiektu ulega pogorszeniu i w końcu z uwagi na niebezpieczeństwo trzeba wyburzyć. Dopiero takie rozwiązania spowodują odsiew patologii i pozostaną oferenci, którzy wiedzą co i po co chcą kupić. A z takimi warto współpracować, udzielić bonifikaty przy podatkach municypalnych, czy też w inny sposób pomóc. Jeśli są to obiekty dla miasta ważne, to mimo że w rękach prywatnych, może się również miasto wspomagająco pewnymi działaniami włączyć w poprawę stanu takiego obiektu, kiedy widać że właściciel rzeczywiście dba i czemuś to służy, a nie jest doprowadzaniem przez dziesięciolecia obiektu do ruiny.
Po co kupował poprzedni właściciel? Po to żeby kupić? Kilkanaście lat nie robił nic. Tylko tu nic nierobienie oznacza degradację obiektu, a teraz się sprzedaje żeby uniknąć prokuratora, bo niedługo fragmenty już spadały by na ludzi. Chyba pora zmienić przepisy i wywłaszczać takich pseudo właścicieli, którzy przez dziesięciolecia doprowadzają obiekty do ruiny. W Ratnie sobie z tym poradzili, teraz pora na zmiany systemowe.